Żywociczanie nie przegrali ligowego meczu na własnym boisku od kwietnia 2023 roku i jak sami mówią, pokonała ich w tym czasie tylko… wielka woda. Powódź z ubiegłego roku na jakiś czas wykluczyła granie na obiekcie przy Krapkowickiej. W sobotę team trenera Adama Gondka wrócił już do własnej „bazy” podejmując na Wer Arenie łambinowickiego Metalowca.
Zanim do tego doszło w premierowej kolejce wiosny Żywocice niespodziewanie wysoko wygrały 4-1 w zajmującej wówczas 3.lokatę w tabeli Moszczance. Bardzo dobrą dyspozycję LZS potwierdził w domowym pojedynku z wyżej notowanymi Łambinowicami, w którym nie brakowało zwrotów akcji, bramek i kartek w obu kolorach. W 53.minucie przyjezdni prowadzili już 3-1, a kapitalną „robotę” w ofensywie robił dla nich 37-letni Jarosław Chodorski, zdobywca wszystkich trzech goli dla Metalowca.
Gospodarze, mimo dobrej gry musieli gonić wynik i pierwszy krok zrobili już 120 sekund później, gdy drugą jedenastkę w meczu na kontaktową bramkę zamienił Kewin Bartela. Kiedy chwilę później z dystansu celnie kropnął Alan Leśniczak żywociczanie „poczuli krew” i tylko kwestią czasu było wyjście na prowadzenie miejscowych. Sztuka ta udała im się w 81.minucie po golu Roberta Barteli, a końcowy rezultat na 5-3 dla Żywocic ustalił później Borys Wiskulski, który nie dotrwał końca spotkania na murawie wskutek czerwonej kartki.
– Fajnie wejść w rundę dwoma zwycięstwami, w dodatku z zespołami z góry tabeli. Cieszy nie tylko sam wynik, ale i nasza gra bo na boisku zaprezentowaliśmy się naprawdę z bardzo dobrej strony – podsumował coach LZS-u, Adam Gondek.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 25 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze