Historia Sławomira i Anny to poruszający przykład tego, jak trudne doświadczenia życiowe mogą stać się impulsem do pomagania innym. Oboje, zmagając się z cukrzycą i jej konsekwencjami, znaleźli siłę, aby wspierać osoby w podobnej sytuacji. Ich inicjatywa organizowania spotkań dla osób po amputacjach lub zmagających się z cukrzycą i depresją pokazuje, jak ważna jest wspólnota i wzajemne wsparcie w trudnych chwilach. Udział w nich może wziąć praktycznie każdy.
Wszystko zaczęło się siedem lat temu. Cukrzyca u Sławomira dawała się coraz bardziej we znaki. Z początku były rany i konieczność amputacji palców u nogi. Ostatecznie dwa lata temu lekarze zdecydowali się amputować nogę. Początki mierzenia się z nową rzeczywistością były bardzo trudne.
- Kiedy dowiedziałem się, że mam mieć amputowaną nogę, nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić – wspomina Sławomir. – Tak naprawdę rozwaliło mi się życie. Człowiek pracował po 300 godzin w miesiącu, a nagle się okazuje, że traci nogę i nie będzie chodził. Dla mnie to była „ściana”. Wówczas nie myślałem jeszcze o protezie.
Nowa inicjatywa
W trakcie leczenia, jeszcze przed amputacją Sławek poznał Annę, która również zmagała się z cukrzycą. Jej choroba odebrała obie nogi. Doświadczenie cierpienia, bólu i walki z cukrzycą w jakiś sposób połączyło Annę i Sławka. To oni wspólnie podjęli decyzję o pomaganiu ludziom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. W czerwcu 2024 roku pojawiły się pierwsze pomysły, aby zorganizować dla nich spotkania. Trzeba było w tym celu znaleźć odpowiednie miejsce dla osób z niepełnosprawnościami. Takie zaoferował proboszcz parafii pw. Ducha Świętego w Krapkowicach-Otmęcie ks. Krzysztof Wojnarowski.
Na początku grupka była niewielka. W pierwszych spotkaniach oprócz Sławka i Anny uczestniczyły jeszcze dwie osoby. Grażyna z Żywocic, która w lipcu 2024 roku doświadczyła poważnego wypadku oraz znajoma Sławomira, która również ma grupę inwalidzką.
- Kolejne spotkania były liczniejsze – mówi Sławomir. – Zrobiliśmy plakaty, poinformowaliśmy proboszczów, zakłady opieki społecznej, apteki. Przyszło około 12 osób. Aktualnie spotykamy się w pierwsze i trzecie czwartki miesiąca o godz. 16.00. Latem ta godzina może ulec zmianie, bo dni są teraz coraz dłuższe.
Celem spotkań jest nie tylko towarzyszenie osobom z niepełnosprawnościami, ale też możliwość przekazywania im konkretnych informacji o tym, co mogą robić i gdzie się mogą zgłosić po pomoc na różnych etapach swojej życiowej sytuacji.
- Chcemy tych ludzi „wyciągnąć” z domu, dać im nadzieję i wsparcie z naszej strony – przyznają wspólnie Anna i Sławomir. – Życie po amputacji się nie kończy. Bardzo dużo osób przed samą amputacją lub też po niej jest zamkniętych w sobie. My chcemy te osoby otworzyć i pokazać im, że z tym da się żyć.
Świadectwo, wsparcie i towarzyszenie
Świadectwo zarówno Anny i Sławomira jest wyjątkowe z tego powodu, że opiera się ono na ich życiowym doświadczeniu. To co mówią i przekazują osobom z niepełnosprawnościami mogą odnieść do samych siebie i niejako na swoim przykładzie pokazać, że życie po utracie nóg może być nadal piękne.
- Z tym da się żyć i da się zrobić wszystko – przyznaje Anna. – Trzeba tylko wszystko sobie dobrze poukładać w głowie. Grono osób z niepełnosprawnościami nie może zamykać się tylko na rodzinie.
Wiele osób po amputacji wstydzi się opuścić cztery ściany swojego pokoju. Pojawia się lęk i obawa przed oceną, wyśmianiem itp.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 18 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze