80 lat temu, 19 marca 1945 r., mieszkańcy parafii Racławiczki i okolicznych miejscowości, na własne oczy zobaczyli i odczuli piętno, trwającej od września 1939 r., II wojny światowej. Przez 5 lat trwania konfliktu, tutejsi mężczyźni powoływani byli do służby wojskowej, trafiali na różne fronty walk i brali udział w wojnie za Führera i jego idei poszukiwania przestrzeni życiowej dla III Rzeszy.
Ale przez większość tego czasu, miejscowa ludność nie miała styczności z działaniami wojennymi. Sytuacja ta zmieniła się dopiero latem 1944 r., kiedy to od lipca do grudnia, w Kędzierzynie i Blachowni, lotnictwo 15. Armii Powietrznej USA przeprowadzało zmasowane naloty bombowe na znajdujące się tam zakłady produkujące benzynę syntetyczną (Oberschlesische Hydrierwerke). I choć działania te prowadzone były w znacznej odległości od parafii, to był to czas, w którym na niebie mieszkańcy obserwowali amerykańskie bombowce, nasłuchiwali informacji o alarmach bombowych, a nawet kopali ziemianki i niewielkie bunkry, w których kryli się przed nalotami.
Okres ten był początkiem końca II wojny światowej. Ks. Augustyn Borek (1891-1976) – proboszcz parafii Racławiczki w latach 1931-1962 – w kronice parafialnej odnotował: „Po tym jak do końca 1944 r. niemieckie oddziały wojskowe wycofywały się coraz bliżej granic III Rzeczy sprzed wybuchu wojny, na początku 1945 r. czuło się, że będzie to rok zakończenia konfliktu”.
O ostatnich miesiącach wojny oraz o wkroczeniu wojsk Armii Czerwonej na teren parafii, w odniesieniu do Smolarni, pisałem szczegółowo w wydanej w 2014 r. monografii tej wioski oraz w Tygodniku Krapkowickim, w którym na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie poruszałem ten temat, w kontekście różnorakich wydarzeń. Niniejszy artykuł zawiera zaś przetłumaczone fragmenty kroniki parafialnej z okresu od stycznia do marca 1945 r., w której ks. Borek szczegółowo opisał to, co działo się wtedy w parafii – głównie jednak w Racławiczkach.
Styczeń
8 stycznia zamknięto szkołę w Racławiczkach, a jej pomieszczenia zaadaptowano do przyjmowania uchodźców z Gogolina i Krapkowic. W poniedziałek, 22 stycznia, wojska sowieckie zajęły Olesno, Kluczbork i Byczynę. 23 stycznia padło Opole, a 28 stycznia Sowieci zajęli: Bytom, Królewską Hutę i Katowice.
W nocy z 23 na 24 stycznia wysadzona została fabryka amunicji MUNA w Krapkowicach (Munitionsanstalt Krappitz). Dźwięk i siła detonacji były odczuwalne również w Racławiczkach. W nocy z 24 na 25 stycznia mieszkańcy zaobserwowali zjawisko, wskutek którego na tarczy Księżyca pojawił się słup światła, co zostało opisane w protokole podpisanym przez ks. Borka i czterech naocznych świadków tego zdarzenia: struża wiejskiego Ludwiga Studenta, zduna Mehlicha, gospodarza Valentina Niedzielę i gospodarza Hermanna Piechę. W późniejszym czasie zjawisko to było interpretowane, jako znak rychłego zakończenia wojny.
25 stycznia Armia Czerwona dotarła do Dobrej, skąd wojskom niemieckicm udało się ją wyprzeć za Odrę – do Otmętu. 24 lub 29 stycznia (niewyraźny zapis daty) w miejscowej szkole zakwaterowani zostali członkowie niemieckiego Volkssturmu z Lublińca. W sąsiadującym ze szkołą domu rodziny Pelka, w którym funkcjonowała poczta, urządzono coś na wzór sztabu wojskowego, a w karczmie rodziny Szkoda – wartownię.
Luty
8 lutego członkowie Volkssturmu zostali wykwaterowani i przeniesieni do Dytmarowa. Grabarz Ludwig Chowanietz (1888-1969) został wcielony do Volkssturmu do Freudentalu (najprawdopodobniej chodzi tu o miejscowość w kraju związkowym Badenia-Wirtembergia, w okolicach Stuttgartu), a jego funkcję przejął rolnik Anton Pelka z Racławiczek – aż do powrotu Ludwiga do domu, w lipcu 1945 r.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 18 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze