PRZECZYTAJ CAŁOŚĆ - KUP GAZETĘ ON-LINE TUTAJ
Część parafian uczestniczy we mszach bez maseczek, a ci, którzy je mają, noszą je podobno w większości „pod nosem”. Niektórych to niepokoi i bulwersuje, inni ignorują problem. Jeden z mieszkańców postanowił zadziałać w tej sprawie, ale kroki, jakie podjął, okazały się tak niefortunne, że to przeciw niemu obróciły się sołecki gniew i oburzenie.
Mowa o członku nowo ukonstytuowanej rady parafialnej, który pełni ponadto we wsi jeszcze inne ważne funkcje. Podjął on bowiem z księdzem administratorem parafii Tomaszem Giergą konwersację za pośrednictwem SMS-ów w sprawie nieprzestrzegania obostrzeń. Jej efekt był taki, że ksiądz poinformował w ramach ogłoszeń parafialnych o wszystkim wiernych na niedzielnych mszach: odczytując po kolei SMS-y.
- Nie mogę powiedzieć, że cała wieś, ale większość jest zbulwersowana tą sytuacją, i tu nie chodzi o to, że tu mieszkają sami antycovidowcy, ale o sposób, jak ta osoba zaatakowała księdza, jak wystąpiła przeciwko społeczności – mówi mieszkaniec wsi Górażdże (dane do wiadomości redakcji).
- Kiedy ksiądz to przedstawiał na mszy, ludzie siedzieli w szoku, a niektóre osoby ocierały łzy, gdy mówił, że dzieci ze służby ołtarza znalazły w kościele drugi dom, a teraz musi ona być zawieszona. Ta osoba – ksiądz nie wymienił nazwiska, ale wszyscy wiedzą, o kogo chodzi - po części oczywiście ma rację, ale takie kwestie powinno się inaczej załatwiać: twarzą w twarz poprzez dialog.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 18 stycznia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze