Faworytem sobotniej potyczki byli gospodarze, którzy do tej pory nie zaznali goryczy porażki. Ekipa trenera Macieja Lisickiego w 11 spotkaniach zanotowała 9 zwycięstw i 2 remisy dzięki czemu niemal od początku przewodzi ligowej stawce 14 zespołów. Derby rządzą się jednak swoimi prawami. Nie minął bowiem nawet kwadrans gry, a z rzutu rożnego „rogala” bezpośrednio do siatki Unii posłał Marek Nandzik i goście mogli świętować kapitalne otwarcie spotkania. Radości starczyło im ledwie na nieco ponad minutę, bo tyle czasu na wyrównanie strat potrzebowali krapkowiczanie. Swoje po wrzutce z wolnego Breno pod bramką Żywocic zrobił Mateusz Wójcik i pierwsza połowa zakończyła się kompromisem.
Znacznie ciekawsze widowisko kibice zobaczyli po przerwie. Już pierwsza akcja gości mogła zakończyć się powodzeniem, ale na wysokości zadania stanął Piotr Bil. Golkiper Unii efektownie obronił uderzenie Nandzika i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Chwilę później w poważnych opałach po drugiej stronie boiska był Fabian Kipka. Na strzał z 25 metrów zdecydował się Jakub Wesoły, a mocno bita futbolówka opieczętowała poprzeczkę. (...)
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 19 listopada - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze