Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 19 października 2024 09:44
Przeczytaj:
Reklama
Reklama https://www.wirtualnaprosperita.pl/

Masakry bażantów - czyli cesarskie polowania w naszych stronach

Na początku XX wieku miało miejsce pięć wizyt cesarza Wilhelma II na terenie dzisiejszego powiatu krapkowickiego. W tym czasie monarcha co najmniej pięciokrotnie odwiedził pałac w Mosznej, a raz w Żyrowej. Jego obecność za każdym razem wzbudzała zainteresowanie niemieckiej prasy i najpewniej… przerażenie miejscowego ptactwa.
Masakry bażantów - czyli cesarskie polowania w naszych stronach

1901
Pierwszy pobyt w Mosznej planowany był pomiędzy 18 a 21 listopada 1901 roku. Ostatecznie cesarz wyruszył w drogę w środę 4 grudnia, opuszczając Berlin o 10.22 rano. Na miejsce dojechał około 18.30 wieczorem. Przed pałacem został przywitany przez hrabiego Franza Huberta von Tiele-Wincklera oraz starostę prudnickiego Stephana von Sydov. W zamku ugościła go hrabina Jelka von Tiele-Winckler.

Wielkie polowanie urządzone zostało dnia następnego o dziewiątej rano. Uczestniczyły w nim znane osobowości śląskiej arystokracji – prócz cesarskiego gościa i gospodarzy także nadprezydent prowincji śląskiej książę von Trachtenberg, książę Raciborza Victor II Amadeus, minister rolnictwa Viktor von Podbielski, marszałek nadworny hrabia Gulenburg, poseł luksemburski von Tschirschsky Bögendorff, dowódca wrocławskiego pułku kirasjerów gwardii Alfred von Vollard-Bockelberg, brat gospodarza rotmistrz Günther von Tiele-Winckler, hrabia Roger von Seherr-Thoss z Dobrej, hrabia Rospoth, hrabia von Seherr-Thoss z Rościszowa, Doenhoff-Friedrichstein, hrabia von Francken-Sierstorpff z Żyrowej, rotmistrz von Lepel, dyrektor generalny radca prawny Eckhardt, von Boehm, von Berg oraz cesarski lekarz osobisty doktor Ilberg. Nieco na południe od pałacu, w okolicy Urszulanowic, sześciokrotnie naganiano bażanty. Ta część polowania trwała przy przyjemnej pogodzie i lekkim mrozie do 12.45, kiedy władca udał się do pałacu na późne śniadanie. Do tego czasu miał ustrzelić 439 bażantów, w większości samce. Po śniadaniu kontynuowano łowy w lesie na północ od pałacu. Tam urządzono kolejnych sześć nagonek. Razem tego dnia ustrzelono 6256 sztuk ptactwa i to na stosunkowo małej powierzchni. Sam władca miał dostarczyć blisko jedną szóstą tego wyniku – 928 (lub według niektórych źródeł 927) sztuk, a dodatkowo 12 zajęcy.

Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 8 października - e-wydanie dostępne tutaj.
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama