- Panie Krzysztofie, jak trafił pan do klubu z Gogolina?
- Wszystko za sprawą prezesa Lucjana Ziemby, który od mojego klubowego trenera Jana Godlewskiego z Lublina dowiedział się, że mieszkam w Opolu i być może chciałbym popracować z młodzieżą w Krapkowicach. Prezes skontaktował się ze mną i dogadaliśmy się. Od tamtej pory minęło już 8 lat.
- Przez ten czas dorobił się pan w roli szkoleniowca niemałych sukcesów.
- Te sukcesy, o których zaraz powiem są też moim udziałem, ale trzeba pamiętać że zawodnicy którzy do mnie trafiają wcześniej byli szkoleni przez innych trenerów. W najmłodszych kategoriach wiekowych nasi podopieczni osiągają bardzo dobre wyniki, ale nie są to imprezy powiedzmy rangi mistrzostw Polski, bo takich zawodów w kategoriach dzieci po prostu się nie organizuje. Inaczej wygląda sprawa w starszych grupach, gdzie wychowankowie naszego klubu jeżdżą po zawodach rangi mistrzostw kraju, Europy, czy świata. Do tej pory moi podopieczni zdobyli ponad 20 medali mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych zarówno dziewcząt, jak i chłopców. W tej grupie mamy cztery złote medalistki, bo tak się akurat złożyło że tytuły mistrza Polski zdobywały, przynajmniej na razie, same dziewczyny. Czasami mam takie odczucie, że realnie patrząc na nasze możliwości to zdobyliśmy tych medali więcej niż powinniśmy. Najcenniejszy wydaje się jednak ten srebrny medal mistrzostw Europy kadetek Karoliny Jaworskiej z 2021 roku. Warto dodać, że od czterech, czy nawet pięciu lat ZKS Gogolin co roku ma reprezentantkę Polski na mistrzostwach świata lub Europy. Jak na klubowe warunki i zaledwie 10-letnie tradycje zapaśnicze w Gogolinie myślę, że to naprawdę kapitalny wynik.
- Macie w klubie następców tych, którzy święcili do tej pory największe triumfy w barwach ZKS-u Gogolin?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 24 września - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze