Wydarzeniami, które miały miejsce w sobotnie przedpołudnie na boisku w Obrowcu można by obdzielić kilka spotkań. Dosyć szybko, bo już w 16.minucie przyjezdnym prowadzenie dał Kamil Noworolski, ale kilka minut przed przerwą wydawało się, że gospodarze wrócili do gry, bo na 1-1 celnie przymierzył Remigiusz Barton.
Zanim obie ekipy udały się na przerwę goście prowadzili już różnicą dwóch bramek. Obie zdobył najskuteczniejszy w szeregach Śląska, Noworolski, który … nie wyszedł na drugą połowę. Wyszli za to z mocnym postanowieniem odrobienia strat gogolinianie i już po 120 sekundach pobytu na murawie złapali kontakt dzięki bramce Dawida Suslika. Ten sam zawodnik odbierał gratulacje za gola na 3-3, ale radość gogolinian nie trwała długo, bo chwilę po wznowieniu gry Łubniany znowu wyszły na prowadzenie.
Co znaczy ambicja młodzi gracze z miasta Karlika i Karolinki pokazali w końcowych fragmentach spotkania. Od 73 minuty „emkaesiacy” grali w przewadze jednego zawodnika, ale defensywa rywala długo spisywała się bez zarzutu. Do siódmej minuty doliczonego czasu gry. Wówczas to sprawy „w swoje ręce” wziął Paweł Chrzanowski. Gracz gospodarzy uderzył z kilkunastu metrów z rzutu wolnego, a golkiper Śląska przepuścił futbolówkę między nogami i ta ugrzęzła w siatce. Gogolin „rzutem na taśmę”, po pasjonującym i pełnym walki widowisku uratował punkt z solidnym zespołem z Łubnian. Tydzień temu MKS bezbramkowo zremisował na obiekcie Startu Jełowa i w tabeli zajmuje czwartą lokatę w ośmiozespołowej stawce.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 27 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze