Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 19 października 2024 09:29
Przeczytaj:
Reklama
Reklama http://www.budopap.pl/

To były bardzo trudne dni…

O ostatniej powodzi ze starostą Maciejem Sonikiem, rozmawia Mateusz Dąbrowski.
To były bardzo trudne dni…

- Mija miesiąc od powodzi, która mocno dała się we znaki również w naszym powiecie. Powrót do normalności ciągle trwa i pewnie sporo czasu potrzeba, aby naprawić wszystkie szkody. Zanim jednak przejdziemy do tego na czym obecnie koncentrują się działania, chciałbym zapytać o Pana ocenę - wnioski z walki z żywiołem.

- Po pierwsze, aż trudno uwierzyć, że to już miesiąc, bo wszystkie dni mijały w zatrważającym tempie. Najpierw podczas dyżurów Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, działań w terenie i narad sztabu, w skład którego wchodzą wszystkie samorządy i służby działające na terenie powiatu, później podczas bieżącej pomocy, a teraz przy usuwaniu skutków, szczególnie uciążliwych dla mieszkańców, bo związanych z zamkniętymi drogami i wynikającymi z nich objazdami. Nie mniej wracając do pytania – w walce z żywiołem trudno jest przewidzieć wszystko, ale ja tak naprawdę przygotowywałem się na taką powódź od 1997 roku. Wtedy jako wolontariusz, razem z Witoldem Rożałowskim i Igorem Glapińskim, podejmowaliśmy szereg działań pomocowych i informacyjnych. Czasy były inne, a przepływ informacji znacznie gorszy. Później miałem jeszcze okazję być w Zespole Zarządzania Kryzysowego podczas powodzi w Bogatyni, pełniąc funkcję dyrektora gabinetu marszałka dolnośląskiego.

Mając świadomość zagrożenia i patrząc na prognozy, już 12 września spotkaliśmy się z zespołem, aby rozpocząć działania przygotowawcze i informacyjne. Początkowo mieliśmy duże obawy związane z zagrożeniem tzw. powodzi błyskawicznej, ale prognozy dynamicznie się zmieniły i stało się jasne, że największe zagrożenie będzie ze strony rzek. Rozpoczęliśmy więc całodobowe dyżury, zwołałem posiedzenie sztabu, aby wspólnie z burmistrzami, wójtem i służbami rozpocząć koordynację działań i przygotować mieszkańców najbardziej zagrożonych terenów. Dysponowaliśmy już wtedy narzędziami do prognozowania opadów i stanów wód, co pozwalało mieszkańcom na bieżąco obserwować sytuację. Prowadziliśmy także działania informacyjne w terenie, szczególnie w miejscach takich jak Osobłoga, gdzie zagrożenie mogło być większe niż w 1997 roku.

Nasze prognozy, oparte na szerokiej analizie, wykorzystaniu map powodziowych z 2010 i 1997 roku oraz całodobowych obserwacjach, okazały się bardzo trafne, co było kluczowe w koordynacji działań. Ważna była też współpraca, która pozwalała reagować szybko i adekwatnie do zagrożenia.

- Wspomniał Pan o współpracy. Rzeczywiście, wielu mieszkańców w mediach społecznościowych oraz w wiadomościach do naszej redakcji podkreślało, że nigdy wcześniej nie wyglądała ona tak dobrze…

Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 15 października - e-wydanie dostępne tutaj.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama