- Tegoroczne wybory samorządowe w Krapkowicach rozstrzygnęła dopiero druga tura, w której swój głos na Pana oddało 4012 osób, to o 1729 głosów więcej, od kontrkandydata. Prawdą jest, że funkcje samorządowe pełni Pan już od wielu lat i to na różnych szczeblach. Jaka jest recepta na ten niepodważalny sukces?
- Przede wszystkim myślę, że jest nią wiarygodność i autentyczność. To coś, czego nie da się wytrenować, wyszkolić i nabyć na jakiś kursach, studiach lub treningach. Człowiek musi być tym, kim jest. Wiadomo, że każdy ma swoje plusy i minusy. Jedne rzeczy się udają, inne nie. Ważne, żeby o tym też umieć powiedzieć. Chociaż w dzisiejszym świecie przyznanie się do błędu albo do niewykonania czegoś jest dosyć straszne, bo medialna opinia publiczna dość okrutnie obchodzi się z takimi osobami. To może wynika z kultu sukcesu. Wiadomo, że w życiu różne rzeczy się planuje. Część z nich wychodzi, a czasami trzeba ustąpić oraz przenieść w czasie jakieś zadanie. To wiarygodność i autentyczność jest tym, co przekonuje już od tych kilku kadencji mieszkańców. Być może nie wszystko, co by się chciało wykonać, jest zrobione i rozwiązane, ale staramy się, aby te rzeczy najważniejsze, a na pewno te, o których mówimy razem z radnymi w kampaniach, były wykonywane. Myślę, że duży wpływ ma też otoczenie przez radnych, którzy są liderami w swoich lokalnych społecznościach, czy to w sołectwach, czy w mieście. Są oni ludźmi, którzy czegoś dokonali, dali się poznać jako osoby sprawdzone, z jakąś renomą, szacunkiem wśród ludzi.
- Wspomniał Pan o radnych, czyli to zwycięstwo w ostatnich wyborach jest sukcesem całej „drużyny”.
- Oczywiście i będę to zawsze podkreślał. To jest gra i praca drużynowa. Pamiętam, jak pierwszą i drugą kadencję byłem w tzw. kohabitacji, kiedy nie dość, że nie miałem swoich radnych, to jeszcze znaczna część radnych z klubu Macieja Sonika, czyli mojego kontrkandydata, nie była specjalnie przychylna mi i mojej funkcji. Były to dosyć trudne lata. System w Polsce jest taki, że burmistrz wybierany jest w bezpośrednich wyborach, a rada z wyborów na listy tak jak w przypadku Krapkowic. Natomiast jest dosyć trudno, jeżeli nie ma się swojego zaplecza albo radnych, którzy potrafią odłożyć polityczne ambicje na bok i chcą realizować jakieś wspólne zamierzenia. Pamiętam, że jak w tamtych latach chciałem pewne rzeczy przeprowadzić, zrealizować, albo przesunąć w czasie, to rada miała i nadal ma ogromny wpływ na życie gminy. Uchwalanie budżetu, przyjmowanie wszelkich aktów stanowiących prawo i podstawy do realizacji zadań. W takim przypadku warto mieć swoją drużynę i zaufanych ludzi, którzy nie są „klakierami”, ale osobami, które czasami też pokazują, że z pewnych rzeczy trzeba umieć się wycofać i zrezygnować, bo tego wymaga interes gminy.
- Nowy most w Krapkowicach z pewnością będzie strategiczny dla całego regionu. Choć z biegiem czasu zmienił się szacowany koszt przeprawy nad Odrą, udało się jednak osiągnąć porozumienie z innymi samorządami w kwestii realizacji tego projektu. Proszę powiedzieć, jak układa się ta współpraca oraz na jakim etapie jest realizacja tego zadania?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 25 czerwca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze