- Póki co ciężko się przyzwyczaić, że Pański gabinet w Urzędzie Miejskim w Gogolinie to ten słynny, po lewej stronie sekretariatu. Jak Pan się czuje w fotelu swojego poprzednika? Przypomnijmy, że przez ponad 20 lat zajmował go charyzmatyczny samorządowiec, Pański szef Joachim Wojtala…
- Faktem jest, że przez 22 lata Joachim Wojtala był burmistrzem Gogolina, więc na pewno pozostawił on wiele dobrego w naszym samorządzie. Swoją pracę wykonywał dobrze i bez wątpienia Gogolin wiele na tym zyskał. A jak się czuję w fotelu mojego poprzednika? Czuję się dobrze. Po to w końcu kandydowałem na burmistrza Gogolina.
- Kiedyś miał Pan szefa nad sobą, teraz sam Pan jest szefem. Nowy szef to często poważne zmiany. Nie pytam, czy planuje Pan przemalować gabinet albo wymienić w nim meble. Ale może są jakieś kwestie związane z zarządzaniem albo rozwojem gminy, które wymagają zmian?
- W czasie trwania mojej kampanii wielokrotnie podkreślałem, że w momencie, gdy zostanę wybrany na burmistrza Gogolina, nie wprowadzę żadnych rewolucji. Na pewno planuję drobne zmiany, bo w pewnych aspektach zawsze prowadziłem odrębną politykę od mojego poprzednika. Jestem z innego pokolenia i mam swój pomysł na funkcjonowanie samego urzędu, jak i jednostek organizacyjnych jemu podległych.
- Co to za pomysły?
- Na pewno wyjdę do mieszkańców naszej gminy i będę z nimi rozmawiać. Urzędnicy również, bo zależy mi, by pracownicy gogolińskiego magistratu byli blisko spraw lokalnej społeczności. To my jesteśmy dla mieszkańca, nie na odwrót. W trakcie takich spotkań każdy będzie mógł się podzielić spostrzeżeniami lub przedstawić własne pomysły. Oczywiście wiele osób już to robi za pośrednictwem internetu, ale pamiętajmy, że sporo osób (zwłaszcza starszych) woli jednak rozmowy na żywo. Wychodzenie nas – urzędników do mieszkańców jest potrzebne, a ja sam jestem otwarty na dialog. Ponadto każdy może przyjść do mnie osobiście albo napisać do mnie wiadomość.
- I powie Pan mieszkańcom gminy osobiście, że np. czegoś nie da się zrobić?
- W trakcie kampanii wiele osób mówiło mi, czy aby na pewno powinienem tak kategorycznie podkreślać, że czegoś nie da się zrobić. Jestem zdania, że jeśli coś jest niemożliwe do zrealizowania, to mieszkańcy mają prawo o tym wiedzieć. Owszem, w naszej gminie jest dużo potrzeb, którym musimy podołać i to będziemy konsekwentnie robić. W trakcie kampanii wiele mówiono na temat poprawy komunikacji zbiorowej. Jesteśmy małą gminą i nie da się w niej co godzinę uruchomić autobusu, który kursowałby z każdej miejscowości do Gogolina i z powrotem. Ale da się uruchomić taksówkę społeczną i nad tym rozwiązaniem już pracujemy. Uruchomimy też autobus elektryczny, który będzie kursować między gminą Gogolin a gminą Krapkowice. Wraz z burmistrzem Krapkowic mamy dobrze zdiagnozowany ten temat. Zwróćmy uwagę, że gdyby komunikacja w naszej gminie nie była dobra, to na stacji kolejowej PKP w Gogolinie na pewno nie zatrzymywałyby się pociągi PKP Intercity. A one się tu zatrzymują i w ten sposób nasi mieszkańcy mają możliwość pojechać koleją np. do Poznania, Wrocławia, Krakowa.
- Podobno planowane są też zmiany w ofercie kulturalnej…
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 4 czerwca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze