Krapkowiczanie mieli mały kompleks Racławii. Do tej pory mierzyli się z nią pięciokrotnie i tylko raz schodzili z murawy z kompletem punktów. Było to w październiku 2021 roku, kiedy to przed własną publicznością triumfowali wysoko 5-2. Na boisku przeciwnika nie zdołali wygrać, dlatego spodziewano się, że podopiecznych trenera Marcina Schefflera czeka ciężka przeprawa. Tak też było w rzeczywistości, choć ostatecznie sobotnie spotkanie zakończyło się happy-endem dla biało-zielonych. Jeszcze przed upływem dwóch kwadransów gry Otmęt wyszedł na prowadzenie, mimo że wcześniej to miejscowi mieli trzy sytuacje na objęcie prowadzenia. „Nie strzelisz – dostaniesz” mówi stare piłkarskie porzekadło i w myśl tego karę gospodarzom w 28.minucie wymierzył Konrad Mazur. Gospodarze musieli zatem gonić wynik i dopięli swego dziesięć minut po przerwie, kiedy to na 1-1 celnie przymierzył Łukasz Igliński. Wcześniej po czerwonej kartce z boiska wyleciał Dominik Pogrzeba i goście musieli sobie radzić w osłabieniu. Grając w dziesiątkę Otmęt wyprowadził kontrę, która dała im bramkę na wagę trzech punktów. Adrian Ochmański na skrzydle uruchomił podaniem Tomasza Ochlasta, a ten z chirurgiczną precyzją obsłużył będącego w polu karnym Racławii Jakuba Mutke. Ten ostatni zrobił co do niego należy trafiając na 2-1 i pełną pulę po raz dwunasty w tym sezonie zgarnęli krapkowiczanie. W najbliższą niedzielę 14 kwietnia Otmęt Krapkowice na własnym obiekcie podejmie rezerwy Fortuny Głogówek. Początek meczu o godz. 16.30.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 9 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze