Sojusz z terminem ważności
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że sytuacja w Niemczech została w 1864 roku opanowana. Austria i Prusy zgodnie wystąpiły przeciwko Danii, która zamierzała ściślej związać ze sobą należące do Związku Niemieckiego księstwo Szlezwiku. Armie sojuszników pokonały przeciwnika bez większych problemów i z minimalnymi wręcz stratami (lekko rannych zostało między innymi trzech mieszkańców terenów dzisiejszego powiatu krapkowickiego, służących wówczas w Armii Pruskiej). Współpraca militarna między nimi wyglądała zadowalająco. Politycznie obroniono niemieckie księstwo przed obcymi wpływami, nie było też problemów podczas negocjacji pokojowych.
Diabeł jak zwykle tkwił w szczegółach. Z czasem okazało się jasne, że sam sposób rozwiązania konfliktu nie był dla Austrii pomyślny. Cesarz Franciszek Józef I miał dwa dobre sposoby, żeby zabrać się za Duńczyków. Po pierwsze mógł stanąć na czele sił wojskowych całego Związku Niemieckiego i obronić Szlezwik jako jego przywódca. To okazało się jednak niemożliwe, gdyż duża część państw niemieckich ostro protestowała przeciwko wojnie. Po drugie – mógł samodzielnie poprowadzić wojska austriackie przeciwko Duńczykom, pokazując, że to jego cesarstwo jest dominującą siłą w Niemczech i rzeczywistym przywódcą Związku. To była rzeczywiście możliwa opcja, ale bardzo trudna. Wymagała i tak zgody i współpracy Prusaków, przez których tereny należało przejść, albo czasochłonnego i drogiego przeniesienia sił z basenu Morza Śródziemnego. Cesarz zdecydował się więc na wspólne wystąpienie z Prusami. Oba państwa sprawiały wrażenie bycia równorzędnymi partnerami.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 12 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze