Po spadku pierwszej drużyny z IV ligi władze krapkowickiej Unii powierzyły rolę trenera Markowi Merklingerowi, ale wyniki, które osiągał z zespołem, były, delikatnie mówiąc, słabe. Niemal całkowicie przebudowana drużyna przegrała aż dwanaście z piętnastu rozegranych spotkań i wiosną będzie broniła się przed A-klasą. Obecnie krapkowiczanie tracą 9 punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie, zakładając oczywiście „czarny scenariusz”, czyli to, że szeregi trzecioligowców opuszczą opolskie Starowice.
– Nie jestem decyzją władz klubu rozżalony, bo za trenerem zawsze idą wyniki, a tych w Unii nie miałem. Obejmując latem ten zespół, wiedziałem, że czeka mnie bardzo trudne zadanie. Po spadku zostało tylko czterech zawodników i musiałem szukać chętnych do gry, żeby w ogóle wystartować. O to jednak jest trudno, gdy nie ma im się zbyt wiele do zaoferowania. W przekroju całej rundy zabrakło nam wartościowych piłkarzy, czyli takich, którzy wzięliby na swoje barki grę w meczach stykowych – tłumaczył Merklinger.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 5 grudnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze