Chęć pomocy wypełniła serca strażaków z OSP Kórnica, ale też mieszkańców miejscowości – to żadna nowość, bo od lat organizują konwoje charytatywne. Tym razem nie czekali i zabrali się za pomoc Ukrainie. Zaczęło się od sprowadzenia rodzin kierowców jednej z okolicznych firm. Jeden z nich pojechał na Ukrainę, by zostać kurierem wojennym.
Jak to działa?
Mieszkańcy regionu się mobilizują, przynoszą potrzebne dary, te są segregowane i pakowane, następnie ładowane na paki busów, a nawet TIR-ów i zawożone na granicę. Tam podjeżdża ukraiński kurier Yehven, odbiera dary i zawozi bezpośrednio do szpitali, szkół, obiektów wojskowych i innych instytucji, które bezpośrednio rozdysponowują je dla potrzebujących. W drodze powrotnej do granicy Yehven zabiera ukraińskie rodziny, które po przekroczeniu granicy mogą być już bezpieczne. To jednak nie wszystko. Polscy „kurierzy dobra” zawożą na granicę dary i czekają na rodziny, by zabrać je do naszego powiatu.
(...)
Pomaga każdy
Jana, Ukrainka, która z przyjaciółmi do Kórnicy przyjechała jako pierwsza, od razu postanowiła pomóc jako wolontariuszka. Jana, gdy mówi o sytuacji w swojej ojczyźnie, ma łzy w oczach. To smutek zmieszany z wdzięcznością.
- To jest wioska, prawda? Mi się wydaje, że ta mała wioska chce uratować całą Ukrainę! Polacy tak dużo rzeczy przynoszą, nigdy nie myślałam, że Polacy będą udzielać taką wielką pomoc – mówi Jana, która pomaga w tłumaczeniu i podpisywaniu darów cyrylicą.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 8 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze