Przez dwa kwadranse mecz miał wyrównany przebieg, ale lepsze okazje do zdobycia gola mieli gogolinianie. Dwie „setki” nie przyniosły zmiany wyniku, lecz w 33. minucie miejscowi w końcu dopięli swego. Zanim to uczynili, w ekipie gości za akcję ratunkową z boiska wyleciał Marcel Gruszka, a 120 sekund gry w przewadze bramką zaznaczył Kamil Jelito. Gospodarze poszli za ciosem i chwilę później znowu mieli powody do radości. Tym razem Marcina Kaczmarczyka pokonał Paweł Antoszczyszyn i do przerwy czarno-żółci mieli w zapasie dwie bramki. Od mocnego uderzenia podopieczni trenera Pawła Służałka rozpoczęli drugą odsłonę. Tuż po wznowieniu gry na listę strzelców ponownie wpisał się Antoszczyszyn, a gdy w 51. minucie wynik na 4-0 poprawił Patryk Frydryk, zapachniało pogromem. Mimo starań gospodarzom nie udało się już zdobyć więcej goli.
To było siódme zwycięstwo MKS-u Gogolin w rozegranych do tej pory jedenastu spotkaniach.
– Chcieliśmy dzisiaj zmazać plamę po porażce w pierwszym spotkaniu z MKS-em. Drużyna z Kluczborka ma w swoich szeregach kilka indywidualności, które w pojedynkę potrafią rozstrzygnąć losy meczu. Trener Dariusz Surmiński jest doświadczonym szkoleniowcem, który zna smak awansu do Ligi Makroregionalnej, czy CLJ-ki, więc doskonale potrafi przygotować swój zespół do rywalizacji. Na pewno czerwona kartka miała duży wpływ na przebieg dzisiejszych wydarzeń. W momencie gdy Kluczbork grał w komplecie, każda z ekip stworzyła sobie bardzo groźne sytuacje podbramkowe. Później wykorzystaliśmy przewagę, zdobywając cztery gole i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 24 października - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze