Do meczu z nysanami MKS Gogolin przystępował z ostatniego miejsca w tabeli. Stało się tak za sprawą niedawnej porażki z prudnicką Pogonią, dla której były to premierowe zdobycze punktowe w tym sezonie. Prudniczanie przeskoczyli tym samym żółto-czarnych, spychając ich na dno ligowej stawki. Faworytem sobotniej potyczki przy Kasztanowej byli podopieczni trenera Andrzeja Moskala. Co prawda przed tygodniem Polonia uległa ekipie z Ozimka, ale wcześniej zanotowała kapitalną serię, ogrywając kolejno Pogoń Prudnik, Walce, Porawie i „Zdzichy”. Początek nie zwiastował niczego dobrego dla gospodarzy, bo już po kwadransie gry przyjezdni świętowali objęcie prowadzenia za sprawą „swojaka” Adama Mroska. Gogolinianie rzucili się do odrabiania strat i w 35. minucie dopięli swego. Autorem wyrównującej bramki był Szymon Tandereszczak i pierwsza odsłona zakończyła się remisem.
Drugą gogolinianie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Arbiter dopatrzył się przewinienia jednego z nyskich graczy w polu karnym przyjezdnych, a jedenastkę na gola zamienił Mateusz Prefeta. Kilka minut później obydwie ekipy godził już remis, bo na 2-2 celnie przymierzył Denis Dudek. Mimo starań obu zespołów rezultat już się nie zmienił i mecz zakończył się podziałem punktów.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 17 października - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze