- Mój ogród to niezwykłe miejsce – śmieje się prószkowianka. – Często znajduję w nim przyrodnicze perełki. Były to już m.in. rzadko spotykane pająki. Teraz do listy mogę doliczyć grzyb o nazwie „palce diabła”. Gdy go zauważyłam, to tak mnie zaintrygował, że postanowiłam dowiedzieć się czegoś ciekawego na jego temat.
Fachowa nazwa grzyba, który znalazła mieszkanka gminy Prószków, to okratek australijski. Jednak bywa też nazywany „ośmiornicą”, „palcami diabła” lub kwiatowcem australijskim. Ten groźnie wyglądający okaz to w rzeczywistości zwykły grzyb, którego coraz częściej można spotkać również w Polsce. Okratek wydziela bardzo intensywny zapach padliny lub gnijącego mięsa. Nie jest trujący, choć z powodu zapachu uważa się go za niejadalnego. W niektórych krajach jest gatunkiem chronionym.
Prawdopodobnie przywędrował z ziemią i roślinami sprowadzonymi z Australii do europejskich ogrodów botanicznych. Jest też możliwe, że okratek trafił na nasz kontynent za sprawą migrujących ptaków, które spożyły wcześniej owady z zarodnikami grzyba. Pierwszy okaz okratka zaobserwowano we Francji w 1914 roku. Do naszego kraju trafił prawdopodobnie z ówczesnej Czechosłowacji wraz z transportem australijskiej wełny i roślin. Pierwsze okazy zaobserwowano w latach 70. XX wieku w okolicy Wzgórz Krzyżowych. Ten tropikalny grzyb dobrze przystosował się do nowych warunków klimatycznych. Obecnie można go spotkać głównie na południu kraju, w Górach Świętokrzyskich, Kotlinie Sandomierskiej, Górach Sowich i na Pobrzeżu Gdańskim.
Okratek australijski pojawia się na początku lata i można go obserwować do listopada, a przy ciepłych zimach – nawet do grudnia. Rośnie w miejscach bogatych w materię organiczną, na rozkładającym się drewnie głównie w lasach (liściastych lub mieszanych), na ich obrzeżach lub przy drogach leśnych.
Napisz komentarz
Komentarze