Problem wszechobecnego betonu w polskich miastach powraca jak natrętny refren zespołu T-Love o zabetonowanej Warszawie. Czy Polacy kochają beton i nienawidzą drzew? Tak można by pomyśleć patrząc na kierunek, jaki objęły modne rewitalizacje przestrzeni miejskich, które czekały tylko na ich zagospodarowanie. Wiele samorządów wybierało i wybiera w dalszym ciągu wygodniejszą opcję, jaką jest beton i bruk. O przestrzeń zieloną trzeba dbać, nawadniać ją – to są koszty, które przecież bardzo łatwo wyeliminować, decydując się na już wspomniane opcje. Ale ile dobrego, a ile niedobrego niesie ze sobą ten „miejski trend”? Jakie są skutki polskiej betonozy?
Jak wiadomo, klimat na ziemi się zmienia – na gorsze. Temperatura z każdym rokiem coraz to szybciej wzrasta, a my zamiast pomóc ziemi w opanowaniu zmian klimatu, jeszcze ją katujemy. Zabetonowane przestrzenie publiczne, tworzą tak zwane „miejskie wyspy ciepła”. to zjawisko klimatyczne polegające na występowaniu wyższej temperatury powietrza w mieście w porównaniu z terenami otaczającymi miasto. Materiały stanowiące główny budulec miast, takie jak beton, asfalt, cegła, pochłaniają więcej promieni słonecznych niż ich odbijają, a następnie oddają energię, podwyższając temperaturę w otoczeniu. Do podniesienia temperatury powietrza w mieście przyczynia się również aktywność człowieka – ogrzewanie i klimatyzacja budynków, ruch samochodowy.
Funkcjonowanie w upalne dni w mieście nie tylko jest uciążliwe, ale może również mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Badania dowodzą, że upały zwiększają częstość występowania przypadków udaru cieplnego oraz sprzyjają zaostrzeniu przewlekłych chorób układu oddechowego i krążenia. Wpływ ten dotyczy w szczególności osób starszych, dzieci oraz ciężarnych.
Betonoza przyczynia się do spotęgowania zjawiska suszy, ponieważ nawet w przypadku występowania obfitych opadów atmosferycznych woda zatrzymywana jest przez nieprzepuszczalną dla niej powierzchnię asfaltu czy betonu. Deszczówka, zamiast wsiąkać w ziemię, spływa ulicami, placami, parkingami. Prowadzi to do przeciążenia kanalizacji deszczowo-burzowej i przyczynia się do powstawania lokalnych podtopień, zjawiska nazywanego powodziami miejskimi. Te zaś powodują konieczność dodatkowych nakładów finansowych na usuwanie ich skutków. Rozwiązaniem tego problemu są tereny zielone, które działają jak gąbka. Nadmiar wody pochłaniają i magazynują, a w sytuacji jej braku oddają ją środowisku.
Walka z betonozą to przede wszystkim walka z systemem: przepisami i ich interpretacją oraz planami zagospodarowania przestrzeni, które tej zieleni nie uwzględniają. Ale nawet zwykły Kowalski może coś zrobić: sadzić w swoim otoczeniu, w ogrodzie, czy na balkonie, zieleń, protestować i głosować.
Zadanie współfinansowane przez powiat krapkowicki.
Szczegóły i więcej informacji z powiatu krapkowickiego w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 16 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze