Najpierw przesadnie przycięte, potem osłabione, podatne na choroby i infekcje, aż w końcu zaczną usychać od środka. Właśnie taki los może czekać nasze drzewa na Piastów 1 po ostatnich „zabiegach pielęgnacyjnych” – przestrzega zdzieszowicki radny Jędrzej Kopecki. Prezes wspólnoty mieszkaniowej Piastów 2 Lesław Zieliński tłumaczy, że przycinka wynikała z troski o bezpieczeństwo.
Po ostatniej przycince drzew na osiedlu Piastów 2 nasuwa się pytanie, czy musiała być ona aż tak drastyczna? M.in. takie pytanie zadają sobie mieszkańcy, którzy spoglądają na drzewa rosnące na osiedlu Piastów 2 w Zdzieszowicach. Ich aktualnym wyglądem, który przyrównać można do pni z drewnianymi kikutami zaniepokojony jest także radny Jędrzej Kopecki, który w przestrzeni publicznej odniósł się do tej sytuacji.
„Zieleń to nasze wspólne dobro, a takie działania pokazują, że wciąż brakuje wiedzy, konsultacji i standardów. Drzewa nie są tylko ozdobą – to żywe organizmy, które chronią nas przed upałem, poprawiają jakość powietrza i tworzą przyjazne miejsce do życia” – czytamy w internetowym wpisie radnego.
Dla Jędrzeja Kopeckiego to, co spotkało drzewa jest kolejnym dowodem na to, że trzeba poważnie podejść do ochrony przyrody w gminie Zdzieszowice. Pod koniec stycznia zapadła decyzja o powołaniu Społecznej Rady Przyrody w Gminie Zdzieszowice.
„Jak widać, pracy dla niej nie zabraknie. Do powstającej rady już teraz zapraszam wszystkich, którym takie sprawy nie są obojętne” – zachęca Jędrzej Kopecki.
Przycinkę drzew na osiedlu zlecił prezes wspólnoty mieszkaniowej Piastów 2 Lesław Zieliński.
- Jesteśmy wspólnotą od 26 lat i nigdy wcześniej tych drzew nie przycinaliśmy, ani nic z nimi nie robiliśmy – mówi Lesław Zieliński. – Nie jesteśmy też w stanie każdego roku przycinać drzew, bo jest to dodatkowy koszt. Dlatego przycięliśmy raz a porządnie. Zdarzało się już, że drzewa podczas wichury były wyrywane z korzeniami. Przycięte drzewa były naprawdę bardzo duże, dorównywały czteropiętrowym blokom.
Mieszkańcy mieli też skarżyć się, że drzewa zasłaniają im dopływ słonecznego światła.
- Nieopodal drzew jest plac zabaw dla dzieci, gdyby wielka, odchodząca od drzewa gałąź kiedyś się zerwała i spadła na dziecko, czy seniorów lub rodziców siedzących na ławeczce, to byłaby tragedia i pojawiłyby się głosy, że nie zostało to dopilnowane – tłumaczy Lesław Zieliński. – Dlatego lepiej dmuchać na zimne i zdecydowaliśmy się na przycinkę. Najważniejsze, że te drzewa będą nadal żyły i będą z nami.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 11 lutego - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze