Zajście miało miejsce w środę 2 listopada ok. godz. 11.20. Pochodzący ze Zdzieszowic chciał pojechać do Kędzierzyna-Koźla. Miał ze sobą ciężką torbę, w związku z czym postanowił skorzystać z windy na dworcu. Po zamknięciu drzwi dźwig zjechał na dolny poziom i… przestał działać. Pociąg odjechał, a mężczyzna nie potrafił wyjść. W tej sytuacji uwięziony postanowił użyć alarmowego dzwonka. Po jego uruchomieniu odezwała się kobieta, która wezwała konserwatora. Ten zaś otworzył drzwi ok. godz. 12.40, czyli blisko półtorej godziny po uwięzieniu.
Mieszkaniec Zdzieszowic skarżył się na obsługę, która nawet nie zapytała, czy uwięziona osoba jest inwalidą lub czy cierpi na klaustrofobię. Ponadto w rozmowie z konserwatorem usłyszał, że winda dosyć często się zacina. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, iż podobne zajście miało miejsce kilka dni wcześniej, tj. 28 października ok. godz. 17.00. Wówczas w kabinie utknęła czwórka nastolatków, którzy zostali uwolnieni przez swoich rodziców.
Szczegóły i więcej informacji z powiatu krapkowickiego w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 8 listopada - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze