W wydaniu „Tygodnika Krapkowickiego” z 5 lipca donosiliśmy o „Tajemniczym wraku w Odrze”, jaki został odnaleziony trzy dni wcześniej. W momencie wydania poprzedniego numeru naszej gazety auta nie udało się jeszcze wyciągnąć i ze znaleziskiem wiązało się wiele pytań i niejasności, również zarówno policja, jak i strażacy, którzy prowadzili tam działania, wypowiadali się na ten temat powściągliwie i ostrożnie. Przypomnijmy, auto znajdowało się na tak dużej głębokości (ok. 4 m) i było tak mocno pokryte mułem z zewnątrz i wewnątrz, że ciężko było zobaczyć, co w nim jest. (...) Policja szybko ustaliła właściciela, ale nie ujawniono, że on też zgłoszony był jako zaginiony. A chodziło – jak niebawem wyszło na jaw - o Marcina Sakowicza, mieszkańca Zabrza, o którego tajemniczym zniknięciu media informowały parokrotnie, między innymi poszukiwany był też za pośrednictwem programu „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Nie ma pewności, czy to właśnie jego szczątki znaleziono – zlecono badania genetyczne. Można tak jednak domniemywać…
Tajemnicza historia
Marcin Sakowicz w chwili zaginięcia miał 25 lat. Historia jest dość tajemnicza. 12 kwietnia 2005 roku wyjechał z domu wczesnym rankiem, miał udać się do banku, aby opłacić czesne za studia, a następnie pojechać na kurs operatora wózka widłowego. W żadne z tych miejsc jednak nie dotarł. Słuch o nim zaginął. W artykule opublikowanym na ten temat w „Dzienniku Zachodnim” 17 czerwca 2005 roku możemy przeczytać na podstawie relacji jego rodziny, że nigdy wcześniej nie zdarzało się, aby nie było z nim kontaktu, jeśli się spóźnił, to najwyżej godzinę i dzwonił, aby uprzedzić. Tym razem nagle przepadł i jak sprawdzono, nie zabrał ze sobą paszportu ani większej sumy pieniędzy. Był żonaty od dwóch lat, miał półtoraroczną córeczkę, mocno wątpliwe było, by nagle wyjechał i zostawił rodzinę... (…)
Szukał innego zaginionego
Do makabrycznego znaleziska nie doszłoby, gdyby nie Marcel Korkuś – słynny polski nurek, który wielokrotnie wykorzystywał już swoje umiejętności do poszukiwań osób zaginionych i ofiar utonięć. (...) Korkuś robi to bezinteresownie od lat, nie pobiera pieniędzy. (…) To właśnie on natknął się na wrak w Obrowcu – choć szukał w tym miejscu innego auta i innej zaginionej osoby (zgłoszenie sprzed 5 lat).
Szczegóły i więcej informacji z powiatu krapkowickiego w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 12 lipca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze