Przypomnijmy, że „Tygodnik Krapkowicki” pisał o tej sprawie już kilkukrotnie. Zdarzenie miało miejsce w lipcu, jednak prokuratura czynności podjęła dopiero w połowie sierpnia, gdy zawiadomienie w sprawie złożyło Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. 27 sierpnia sprawca został aresztowany.
Zarówno on, jak i starsza o 10 lat od niego ofiara byli osobami bezdomnymi, które pomieszkiwały w pustostanach i altankach działkowych. Przez kilka lat żyli w konkubinacie, zdarzały się jednak kłótnie. Tak było feralnego dnia. Mieszkali wtedy na działkach przy ulicy Limanowskiego. Monika O. zeznała przed sądem, że po kłótni wyszła z altany i skierowała się w kierunku bramy ogrodów działkowych. Nie założyła jednak butów, tylko szła z nimi w ręce. Przed bramą usiadła na ziemi, by je ubrać. 48-letni Marek R. pobiegł za nią ze szmatą, którą nasączył wcześniej substancją łatwopalną. I podpalił. Rzucił szmatą na jej kolana, a ubranie natychmiast zajęło się ogniem. Miał też przy tym krzyczeć „Jak nie będziesz moja, to nie będziesz niczyja. Kur…, giń!”. Jak zeznała Monika O.,na odchodnym stwierdził, że nie będzie już mogła teraz chodzić i „się łajdaczyć”…
Podczas pierwszej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Opolu Marek R. nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że wzywał karetkę pogotowia, a w tym samym czasie Monika O. zniknęła z działki. Krapkowiczanin twierdził też, że kobieta podpaliła się sama. Poszkodowana zaprzeczyła jego słowom.
Również prokurator nie uwierzył w wersję wydarzeń Marka R.
Szczegóły i więcej informacji z powiatu krapkowickiego w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 21 czerwca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze