W tej sprawie zadzwonił do nas czytelnik (dane zastrzeżone do wiadomości redakcji) ze starej części miasta.
- Może za pośrednictwem Państwa gazety udałoby się zgłosić interwencję, bo nagle okazało się, że poodchodzili listonosze, którzy pracowali tam od wielu lat, przesyłki i listy nie są doręczane na czas, jest też problem, aby cokolwiek załatwić na miejscu – mówił krapkowiczanin. – Godziny czasu pracy placówki skrócono, tak więc odbiłem się od drzwi, a jak poszedłem kolejny raz i było otwarte, to czynne były dwa okienka, a właściwie jedno, bo w drugim pracownica cały czas „wisiała” na telefonie. Kolejka była aż za drzwi! Dzwoniłem i rozmawiałem z pracownicą, pytając o godziny otwarcia i stwierdziła, że mają problemy kadrowe, ale czegoś takiego jeszcze nigdy tutaj nie było! Powinni działać tak, żeby ich problemy nie odbijały się na klientach… Jakiś powód tego, że nagle wszyscy odchodzą, musi być.
W ślad za tą interwencją 29 marca nasza redakcja zwróciła się z prośbą o wyjaśnienie sytuacji do biura prasowego Poczty Polskiej SA. Kilka dni później nadeszła odpowiedź. Biuro prasowe problemy kadrowe tłumaczy rotacją listonoszy oraz zwolnieniami chorobowymi, a także przeprasza za niedogodności.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 5 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze