Interwencję w tej sprawie przyjęliśmy w czwartek 23 maja. Tego dnia do naszej redakcji przyszła młoda kobieta, która zechciała się podzielić kilkoma przemyśleniami na temat systemu opieki społecznej w Polsce.
- Samotnie wychowuję 5-letniego syna – mówi interweniująca krapkowiczanka prosząca o anonimowość. – Ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich już jakiś czas temu. Zostałam sama, zaczęłam więc szukać pracy. Nie było łatwo, bo mam orzeczenie o niepełnosprawności, ale mimo to chciałam bardzo pracować. No i w końcu udało się coś znaleźć.
Kobieta podjęła pracę. Były jednak takie momenty w jej życiu, że musiała się zwrócić do opieki społecznej po pomoc. No i wtedy zaczęły się problemy.
- W opiece społecznej na niewiele mogłam liczyć i ciągle słyszałam tę samą śpiewkę, że przekraczam progi dochodowe itd. – dodaje matka. – Opieka społeczna po prostu odsyłała mnie z kwitkiem.
W całej sytuacji bulwersuje jeszcze jedna kwestia, której interweniująca nie może zrozumieć.
- Obok mojego domu mieszka małżeństwo z sześciorgiem dzieci i tam nikt nie chodzi do pracy – komentuje kobieta. – Jeden z synów jest z w podobnym wieku do mnie i też do pracy nie chce pójść. Za to pieniądze z zasiłków spływają w tej rodzinie strumieniami! Czy to jest sprawiedliwe? Czy my naprawdę musimy żyć w kraju, w którym lepiej jest nie pracować i żyć z tzw. socjalu?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 28 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze