O sprawie poinformował nas jeden z naszych czytelników (dane do wiadomości redakcji) na początku kwietnia. Interweniujący bacznie przyglądał się temu, co właściwie od początku 2024 roku działo się na prywatnych polach pod Stradunią, w okolicach młynów. Jego relacja jest wstrząsająca.
- Na własne oczy widziałem, jak zwożone są tam potężne ilości odpadów budowlanych – mówi świadek. – Tir za tirem, a każdy z nich wypełniony dużym gruzem, metalowymi prętami, rurami itp.
Podejrzenia u świadka budziło przede wszystkim to, że tiry miały tam przyjeżdżać po zachodzie słońca. Co więcej, wszystko to działo się w dużej odległości od zabudowań mieszkalnych, więc w praktyce o sprawie mało kto wiedział.
Interweniujący u nas czytelnik nie dawał za wygraną i bacznie przyglądał się sprawie. Zlecił nawet wykonanie zdjęć z użyciem drona, żeby dobrze zobrazować całą sytuację.
- Z lotu ptaka wyglądało to jak istny krajobraz księżycowy – dodaje świadek. – Z moich szacunków wynika, że nawieziono tam tyle odpadów, iż teren mógł się podnieść nawet od 1,5 do 2 metrów. Ja się pytam, czy to, co się tam działo w ostatnich miesiącach, aby na pewno jest legalne? Tyle się dziś mówi o ochronie środowiska, a pod Stradunią zakopuje się niezliczone tony odpadów i nikt o tym nie wie?
Interweniujący mówi, iż sytuacja zaczęła diametralnie się zmieniać w ostatnich tygodniach, gdy tereny zaczęto wyrównywać torfem. Interweniujący u nas mieszkaniec nadesłał nam kolejne zdjęcia, na których widać było postępy tych prac.
- Podejrzewam, że te wszystkie odpady zostaną przykryte torfem i potem rolnik będzie na nim uprawiać rolę, np. sadząc rzepak – dodaje interweniujący. – Dla mnie to totalna samowolka.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 21 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze