Historyczne chwile
Około 19.45 bitwa pod Ligny była już rozstrzygnięta. Desperacki atak rezerwy kawalerii nie powiódł się, a Francuzi wypierali z miasteczka ostatnich Prusaków. Wśród zgliszczy i ognia na kilka chwil pozostali dwaj osamotnieni mężczyźni. Przywalony własnym wierzchowcem 72-letni pruski marszałek von Blücher, przy którym czuwał jego adiutant, hrabia major August Ludwig von Nostitz, przygotowany by bronić swojego dowódcy do końca. W polu widzenia zaczęło pojawiać się coraz więcej żołnierzy napoleońskich i wydawało się, że w najlepszym wypadku obaj oficerowie dostaną się do niewoli.
Francuzi zajęci byli jednak walką i nie zwrócili większej uwagi na dwóch żołnierzy wroga. Po pełnych napięcia minutach na odległość krzyku zbliżył się niewielki pruski oddział. Pomocy udzielił podoficer Schneider z 6. pułku ułanów. Do grupki dołączyli kolejni żołnierze. Tym razem byli to jeźdźcy ze szwadronów, które miały osłaniać pruską artylerię na czele z majorem von dem Bussche. Razem zabrali się za wydobycie marszałka spod konia. Udało im się, następnie wsadzili Blüchera na wierzchowca należącego do Schneidera. Sytuacja na polu bitwy stawała się krytyczna i należało wybrać kierunek ucieczki. Bussche uparł się, że jedyną możliwością jest kierunek miejscowości Sombref i po krótkiej sprzeczce przekonał Nostitza. Dzięki temu całej grupie udało się dołączyć do pruskiej armii, która znajdowała się w pełnym odwrocie. Każdy inny kierunek oznaczałby dla nich francuską niewolę.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 24 października - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze