Jak zachwycić króla?
Kilka minut drogi od Oleśnicy znajduje się licząca nieco ponad trzystu mieszkańców miejscowość Cieśle. Na południowym skraju wsi, niedaleko całego szeregu stawów hodowlanych, znajduje się niepozorna działka porośnięta kilkoma niezbyt wiekowymi drzewami, otoczona starym, niskim i mocno uszkodzonym murkiem. Przez ponad 200 lat stał tutaj miejscowy dworek. Zbudowany w 1728 roku, w 1945 został spalony. Ruinę następnie rozebrano, do dziś nie pozostał po niej żaden ślad.
To tutaj w 1777 roku Boże Narodzenie spędzała baronowa Johanna von Reiswitz-Kandrzin, żona hrabiego Georga Augusta von Nostitza. Para była małżeństwem dopiero od 11 miesięcy, a Johanna była już w zaawansowanej ciąży. Dzień po świętach, 27 grudnia, urodziła tu ich pierwszego syna – Augusta Ludwiga Ferdinanda, bohatera naszej historii. W późniejszych latach Georg August i Johanna doczekali się jeszcze dwóch synów – Karla Wilhelma Ernsta oraz Ludwiga Georga Gottlieba.
August Ludwig wielkimi krokami wkroczył w dorosłość. Jeszcze przed ukończeniem 18. roku życia stracił ojca i sam został w ten sposób głową rodu, hrabią von Nostitz. Cztery lata później ukończył studia i zajął się zarządzaniem rodzinnymi dobrami w Sobocie, niedaleko Lwówka Śląskiego. Nie mógł jednak usiedzieć na miejscu, cały czas marząc o karierze oficerskiej. W 1801 roku nadarzyła się niezwykła okazja – przez swojego sąsiada von Hochberga został zaproszony na wielkie uroczystości do zamku Książ. Gościem miał być również król Prus – Fryderyk Wilhelm III. Nostitz zamierzał wykorzystać tę sytuację najlepiej, jak się dało. Wydał krocie na konia i strój jeździecki. Opłaciło się – został zauważony przez monarchę, który zaproponował mu miejsce w korpusie oficerskim. 30 stycznia 1802 roku rozpoczął służbę jako podporucznik Gwardii Królewskiej.
Początek szorstkiej przyjaźni
Trzy lata później Nostitz służył już jako porucznik w sztabie 14. pułku dragonów w Münster. Tam poznał legendarnego pruskiego dowódcę Gebharda von Blüchera, wówczas będącego w stopniu generała. Blücher pewnego dnia kazał hrabiemu dołączyć do gry w karty. August Ludwig ograł swojego dowódcę na poważną sumę. Generał nie był zadowolony, czemu miał bardzo dobitnie dać wyraz. Na tyle, że następnym razem Nostitz po prostu odmówił dołączenia do gry. Wojskowi na początku nie zapałali więc do siebie sympatią, co jest niezwykle ciekawe z uwagi na ich dalsze losy. Należy przy tym przyznać Blücherowi, że nie wyciągnął konsekwencji innych niż towarzyskie i w żaden sposób nie zahamował kariery swojego podkomendnego.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 17 października - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze