W ekipie z Opola z kadry pierwszej drużyny zagrał tylko bramkarz Dominik Kalinowski, ale drużyna ze stolicy naszego województwa i tak była bardzo wymagającym przeciwnikiem. W trzech rozegranych do tej pory spotkaniach opolanie mierzyli się z beniaminkami zdobywając zaledwie punkt po remisie 1-1 w Domaszkowicach. Z Karłowicami i Bogacicą było już nieco gorzej, bo w obu przypadkach „drugi garnitur” pierwszoligowca poległ różnicą jednej bramki. A że historia ponoć lubi się powtarzać, jedną bramką ograły niebiesko-czerwonych również Walce. – Mecz w Opolu był tym z gatunku mocno „na styku” – relacjonował bramkarz LZS-u, Amin Stitou. – W pierwszej połowie gospodarze mieli przewagę, ale nic sobie pod naszą bramką nie stworzyli. Odra młodzieżą stoi, ale po przerwie okazało się, że to my wyglądamy lepiej fizycznie. W dodatku każdy stały fragment gry w naszym wykonaniu był sporym zagrożeniem – dodawał nasz golkiper.
Właśnie stały fragment gry zadecydował o końcowym wyniku. W 60.minucie z autu na daleki wyrzut piłki zdecydował się Bartłomiej Kolanko. Futbolówka „poszukała” w polu karnym dobrze ustawionego Piotra Sobotę i goście objęli prowadzenie. – W tej sytuacji uprzedziłem bramkarza. Na boisku mieliśmy swój plan do wykonania, by „ugryźć to” z kontry, stąd raczej biegaliśmy za piłką, a Odra prowadziła grę – zaznaczał „Sobol”. Przed szansą na podwyższenie wyniku kilkanaście minut później stanął Patryk Zagożdżon.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 29 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze