Po zwodowaniu łodzi i zapakowaniu niezbędnego sprzętu około godz. 20.00 para wypłynęła na połów. Z początku podjęli próbę łowienia metodą spinningową i castingową. Niestety na marne. Ryby w ogóle nie brały i nie reagowały na podawane przynęty. Zbliżała się godzina 23.00. Warto wspomnieć, że była to tzw. noc perseidów, podczas której na niebie o wiele łatwiej można zauważyć roje meteorów zwanych potocznie spadającymi gwiazdami.
- Co jakiś czas było widać spadające gwiazdy – wspomina Mariusz. – W pewnym momencie wypowiedziałem życzenie, żeby cokolwiek wzięło, bo jeśli nie, to będzie to na tę noc mój ostatni rzut wędką.
Nagle, niedługo po wypowiedzeniu życzenia, nastąpiło uderzenie. Wędka wygięła się w pałąk, a z multiplikatora szybko zaczęła wysuwać się plecionka.
- Odpaliłem silnik, a moja dziewczyna wciągnęła kotwicę – dodaje wędkarz. – Wtedy rozpoczęła się prawdziwa walka. Napięcie linki i mocny sprzęt pozwoliły napłynąć na rybę i podjąć z nią walkę. Była pod samą łodzią.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 22 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze