Powodem takiej decyzji jest wiek i zdrowie pracownic sklepu, które od pięciu lat są już na emeryturze.
- Coś się zaczyna i coś się kończy – mówi właścicielka sklepu Małgorzata Stefańska. - Zamknęliśmy sklep nie dlatego, że nie było ruchu, ale raczej ze względów osobistych, z racji wieku. 33 lata to kawał historii. Sklep prowadziłyśmy w dwójkę. Ja oraz Jadwiga (Taradaj – przyp. red.) to była spółka.
Krapkowicka pasmanteria była jedynym tego typu sklepem w mieście, w którym mieszkańcy mogli zaopatrzyć się w przeróżne dodatki i akcesoria krawieckie.
- Ludzie zastanawiają się i pytają nas, gdzie będą mogli teraz robić takie zakupy – dodaje Małgorzata Stefańska. – Ja nie wiem, gdzie można w tej chwili coś takiego kupić. Chyba na naszym terenie krapkowickim nie ma takiego miejsca.
Właścicielki sklepu zawsze potrafiły doradzić w wyborze wszelakich produktów.
- Nie narzekaliśmy na klientów, byli w porządku – wspomina właścicielka sklepu. – Przychodzili kobiety i mężczyźni. Z czasem nawet coraz więcej mężczyzn, których panie wysyłały z domu po różne rzeczy.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 18 lipca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze