- Wygląda na to, że jako trener nie wypełniłeś celu założonego przed sezonem i z jego końcem podziękowano Ci za pracę w Krapkowicach. Tak to rzeczywiście wyglądało?
- Przed sezonem, gdy zatrudniano mnie w klubie z Krapkowic, nikt nie stawiał warunku utrzymania zespołu w IV lidze. Miałem jedynie pomóc to zrealizować, a każdy, kto choć trochę interesował się tym, jak wyglądała sytuacja w klubie przed rokiem, doskonale wie, że trochę mierzyliśmy siły ponad nasze zamiary. Mam tutaj na myśli całokształt, czyli zarówno możliwości kadrowe drużyny, jak i sytuację organizacyjno-finansową klubu. Udało się to posklecać dzięki pracy wielu zaangażowanych ludzi, ale sportowo najzwyczajniej nie daliśmy rady. Rozstaliśmy się w zgodzie, a ja właśnie wracam z ostatniego treningu, po którym miałem przyjemność pożegnać się z chłopakami.
- Nie miałeś w trakcie sezonu myśli, żeby „rzucić to w diabły”?
- Oczywiście, że miałem takie myśli. Wszyscy żyliśmy nadziejami, że może będzie lepiej, a tymczasem niemal z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Kadra moja tylko szczuplała i praktycznie nie widziałem „światełka w tunelu”, by miało się to zmienić. Jak nie kartki, to kontuzje czy nieszczęsna „przygoda” z naszymi zawodnikami z Kolumbii, którym ze względów pozasportowych podziękowaliśmy w trakcie rundy wiosennej. Najzwyczajniej nie bardzo mieliśmy kim grać, a po meczu w Ozimku, gdzie przegraliśmy w szokujących rozmiarach, rzeczywiście myślałem o rezygnacji. Zastanawialiśmy się nawet, czy w ogóle pojechać na ostatni mecz ze „Zdzichami”, bo mieliśmy ogromne problemy z wystawieniem jedenastki. Udało się i można powiedzieć, że honorowo dobrnęliśmy „do mety”.
- Żałujesz dzisiaj, że w ogóle podjąłeś się pracy w Unii w tak trudnym dla tego klubu momencie?
- Absolutnie tego nie żałuję. Gdy spojrzymy na ligę przez pryzmat tego, jak długo liczyliśmy się w walce o utrzymanie, to wychodzi na to, że definitywnie spadliśmy do okręgówki dopiero po ostatniej kolejce. I to mogę zapisać nam jako sukces, bo wielu jeszcze przed startem ligi nie dawało nam większych szans, określając misję utrzymania mianem „impossible”, czyli niemożliwą do zrealizowania. Tak naprawdę niewiele nam zabrakło do szansy powalczenia o utrzymanie przez baraże. Inna rzecz, że nie pomogła nam i dwóm zespołom nad nami sytuacja Polonii Nysa i Stali Brzeg w III lidze.
- Która część sezonu była dla was najtrudniejsza?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 20 czerwca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze