Ostatnie występy podopiecznych trenera Sławomira Sieńczewskiego tylko potwierdzają stare piłkarskie porzekadło o tym, że derby rządzą się swoimi prawami. Jeszcze kilka dni temu do derbowej konfrontacji z Walcami Unici podchodzili z pozycji dna ligowej tabeli, mając na koncie o blisko połowę mniej zdobyczy punktowych od gospodarzy. Statystyki jednak nie grają i po 90 minutach Unici nie dość że dopisali sobie pełną pulę, to awansowali w tabeli na trzecie miejsce od końca. Na trzy „oczka” z ósmą ekipą czwartoligowej stawki niebiesko-biali zapracowali sobie bramkami Daniela Maibauma, który do siatki miejscowych w obu przypadkach trafiał jeszcze przed przerwą. Walczanie złapali wiatr w żagle po kontaktowym trafieniu Rafała Chałupińskiego, ale na więcej goli w tym starciu nie było ich już stać i komplet punktów pojechał do Krapkowic.
W sobotnie popołudnie na boisku przy Sportowej zameldował się notujący bardzo dobry sezon MKS Gogolin. Obie drużyny przystąpiły do zawodów osłabione, ale kibice nie mogli narzekać na brak emocji w tym wydarzeniu. Po premierowej odsłonie w nieco lepszych humorach do szatni schodzili gospodarze, którym prowadzenie w 33. minucie z rzutu karnego dał Mateusz Tworek. Gdy kilkanaście minut po przerwie trafieniem bezpośrednio z rzutu rożnego na 2-0 podwyższył Daniel Maibaum, było nie było, zapachniało niespodzianką. Drugiej wygranej z rzędu ostatecznie Unia nie zaliczyła, bo gracze MKS-u najpierw w 80. minucie zdobyli kontaktową bramkę za sprawą Tymoteusza Mizielskiego, by tuż przed upływem regulaminowego czasu gry doprowadzić do remisu po golu Piotra Danielaka. Ten ostatni w doliczonym czasie gry przymierzył celnie jeszcze po raz drugi, lecz arbiter nie uznał bramki i mecz zakończył się kompromisem.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 9 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze