Co prawda do Lubrzy krapkowicki Otmęt jechał w roli faworyta, jednak gospodarze nieco postraszyli naszych marcową wygraną 4-1 ze Ścinawą Nyską. W minioną sobotę lepiej w mecz weszli krapkowiczanie, którzy za sprawą gola Konrada Mazura z 11. minuty mogli czekać na to, jak zareaguje na stratę przeciwnik. Ten odpowiedział szybko, w dodatku z nawiązką, bo w ciągu zaledwie sześciu minut z 0-1 zrobiło się 2-1 dla gospodarzy. Najpierw Mateusza Najwera w 23. minucie pokonał Kacper Mąka, a niedługo potem prowadzenie miejscowym przyniosło trafienie Jakuba Kołodzieja.
Męska rozmowa w szatni pobudziła naszych, a na skutki nie trzeba było długo czekać, bo 300 sekund po wznowieniu gry do remisu doprowadził Jakub Mutke. Prawdziwy rollecoaster emocji miał miejsce w końcowych fragmentach spotkania. Wydawało się, że dwie bramki Kamila Fuksa z 80. i 91. minuty zapewniły Otmętowi 3 punkty, ale ambitni rywale w trzeciej minucie doliczonego czasu gry złapali kontakt za sprawą Adriana Majdy. Na więcej jego drużyny nie było już stać i to biało-zieloni zgarnęli pełną pulę, wygrywając 4-3. To było ósme zwycięstwo Otmętu w bieżących rozgrywkach, dzięki któremu awansował on na piątą lokatę w tabeli.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 4 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze