Po ostatnich porażkach ekipy z Racławiczek (0-1 z Paczkowem, 0-3 z Głuchołazami i 4-5 z Otmuchowem – przyp. red.) kibice powoli tracili cierpliwość, głośno wyrażając swoje niezadowolenie. Spotkało się to z reakcją działaczy klubu, którzy na forum jednego z portali społecznościowych apelowali o wzajemny szacunek. W ubiegły weekend krok „ku zgodzie” zrobili sami piłkarze, pokonując lisięcicki LZS różnicą dwóch bramek. Po 30 minutach wyjazdowej konfrontacji zanosiło się na to, że podopieczni trenera Andrzeja Lewczaka załatwią sprawę jeszcze przed przerwą. Na 1-0 dla naszych najpierw celnie przymierzył Mateusz Martyniuk, a niedługo potem gratulacje od kolegów odbierał Tomasz Żurek, fetując bramkę na 2-0. Do szatni przyjezdni poszli jednak w minorowych nastrojach, bo cały wysiłek poszedł na marne w ciągu zaledwie 5 minut. Z karnego kontaktowego gola zdobył bowiem Patryk Nowak, a remis chwilę później już z akcji „załatwił” gospodarzom Grzegorz Pawłowski. Piłkarze z Racławiczek wzięli chyba sobie do serca słowa „klasyka” o tym, że prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą. W 66. minucie sprawy w swoje ręce ponownie wziął „Zenek”, a 300 sekund potem „cegiełkę” dołożył Patryk Niestrój i było 4-2. Czasu na odrobienie strat lisięciczanie mieli jeszcze sporo, ale defensywa Racławiczek nie dała już sobie więcej zrobić krzywdy.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 15 listopada - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze