Niekoniecznie, ale zacznijmy od początku. Każdy z nas słyszał tradycyjną śląską śpiewkę o Karolince, która szła do Gogolina. Jednak nie wszyscy wiedzą, że jest ona oparta na prawdziwej historii. Nawet bardziej niż z Gogolinem związana jest z małą miejscowością położoną na północy województwa opolskiego – Bzinicą. Na początku XVIII wieku w okolice wsi zaczęli przybywać husyci z regionu wokół Karlovych Varów. Mniej więcej z tych czasów pochodzi ród Karliczków. To właśnie z niego wywodzi się adorator główniej protagonistki Fryderyk Karliczek. Zatem Karliczek z pieśni to nie zdrobnienie jakiegoś Karola czy Karla, ale jedynie nazwisko Fryderyka. Urodził on się w 1866 roku. Zaś Karolina Kleinert, czyli nasza słynna postać ludowa, przyszła na świat w 1884 roku w Grodźcu. Dzieliło ich 18 lat.
Fryderyk był żonaty z niejaką Pauliną Zakrauską. Karliczkowie byli współwłaścicielami olejarni i sprzedawali olej m.in. w Brzegu i we Wrocławiu, zatem jego rodzina nie należała do biednych. Mężczyzna zobaczył pewnego dnia Karolinę i zakochał się w niej po same uszy. Miała być piękną, postawną, smukłą kobietą o miłej twarzy, więc nic dziwnego, że Karolina się Fryderykowi Karliczkowi spodobała. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, niestety od samego początku skazana na porażkę za względu na stan cywilny mężczyzny, a więc ich „romans” szybko się zakończył.
Skąd ten Gogolin?
Z Grodźca do Gogolina to spory kawałek drogi, więc po co nasza bohaterka się tam wybierała? Najprawdopodobniej na targ. W tamtych czasach ludzie znacznie więcej i dalej wędrowali na piechotę niż dziś. Znali także inne szlaki i drogi, więc do Gogolina miała około 15 km, a to wcale nie jest tak daleko jak na standardy czasów bez samochodów. Karolinka do Gogolina nie szła przecież przez Opole, tylko najkrótszą drogą, przez Piotrówkę, więc śmiało mogła tam wędrować, choćby na targ. W jaki sposób doszło do pierwszego spotkania bohaterów ludowej piosenki, pewnie już nigdy się nie dowiemy, jednak można się domyślać, że to raczej Fryderyk przyjechał w jakichś interesach w okolice Grodźca, a nie Gogolina, i tu zobaczył piękną, młodą dziewczynę i zakochał się.
Życie toczy się dalej
Fryderyk razem z żoną Pauliną doczekali się ósemki potomstwa. Karolina natomiast wyszła za Józefa Krajczi. Jeśli wierzyć jednej z wersji piosenki o Karolince, nie wchodziła ona w to małżeństwo ze szczęściem w oczach i sercu. Co ciekawe, nie otrzymała nazwiska po swoim mężu. Owszem, miała jego nazwisko, ale zostało ono tak zmienione, aby było dla Niemców łatwiejsze w wymowie. Bohaterka posiadała bardzo dużą rodzinę, bo miała aż jedenaścioro dzieci. W dzisiejszych czasach nieczęsto zdarzają się tak duże familie, natomiast w tamtych czasach była to normalność. Prawdopodobnie w okresie pierwszej wojny światowej rodzina przeniosła się do Wilhelmshort (dzisiaj Bzinica Nowa) – miejscowości, którą w 1904 roku założył Fryderyk Karliczek z grupą współpracowników i której został wójtem.
Smutny los Karoliny
Wracająca z pracy w polu Karolina Kleinert została zastrzelona. Jadąc furą z piętnastoletnim synem, Karolina zobaczyła na łące swojego rozgniewanego sąsiada o nazwisku Czapla. Mężczyzna rozzłoszczony był tym, że jego piękna i młoda żona od kilku dni nie wracała z targów. Czapla chodził ze strzelbą, celując gdzie tylko chciał. Z uśmiechem na twarzy Karolinka chciała uspokoić sąsiada i zawołała do niego kilka słów, na co ten wycelował w nią strzelbę. Nie wiadomo jednak, czy ten atak był celowy, czy bez jego winy. Niestety Karolinka nie przeżyła, a jej przerażony syn Frytz uciekł w pole.W wyniku tej sytuacji Czapla, wracając w panice do domu, popełnił samobójstwo. Tak kończy się piękna historia Karolinki w drodze do Gogolina. Karolina Kleinert została pochowana na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Bzinicy Nowej. Tam spoczywa do dziś.
Happy end w drugiej generacji
Zarówno Karolina jak i Karliczek mieli sporo dzieci. No i mieszkali obok siebie. Można się domyślić, jak mógł wyglądać szczęśliwy koniec ich historii. Jakiś czas po śmierci Karoliny na jaw wyszedł związek najmłodszego syna Fryderyka - Karola i córki Karolinki - Elżbiety, którzy pobrali się w Lublińcu w 1940 roku. Owocem ich miłości była Eufryda Zając, tym samym wnuczka sąsiadów, o których mowa w śpiewce. Dzięki pani Eufrydzie zachowały się najważniejsze informacje z okresu międzywojennego i nie tylko. Kobieta prowadzi kronikę, która zawiera najstarsze dzieje rodu Karliczków.
Szczegóły i więcej informacji z powiatu krapkowickiego w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 13 września - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze