Najpierw zamknięta została brama główna – można przez nią przejechać tylko we wtorki i w soboty i to w określonych godzinach. Działkowcy radzili sobie, korzystając z dzikich dojazdów: od strony lasu oraz z pól. Ale zarządowi to się nie podobało, więc zamówili wielkie głazy, których ominąć się już nie da.
- Jak się rozmawia z szeregowymi działkowcami, to wszyscy są oburzeni, bo takie decyzje podjęła garstka osób zupełnie bezrefleksyjnie, nie zastanawiając się, jakie to może mieć konsekwencje – mówiła czytelniczka, która zgłosiła w redakcji w tej sprawie interwencję. – Jeśli będzie pożar, to strażacy myślę, że jakoś sobie poradzą, przetną kłódkę albo rozwalą bramę, ale załoga karetki już tego nie zrobi. Był tu już kiedyś przypadek, że człowieka strasznie pożądliły pszczoły, dostał wstrząsu anafilaktycznego. Umarłby pewnie, gdyby sąsiad nie wezwał pomocy, karetka błyskawicznie dojechała. Ja też się boję o swoje dziecko, bo jeśliby się coś takiego stało, to poza wtorkiem i sobotą karetka nie dojedzie… Dzwoniłam nawet w tej sprawie do zarządu w Opolu, to usłyszałam, że zarząd może sobie robić, co chce, że on za to będzie odpowiadał, jeśli coś się stanie. Tylko jeśli do kogoś karetka nie dojedzie na czas, to nawet jeśli rodzina wystąpi do sądu o odszkodowanie wobec ogrodu działkowego, życia to przecież nikomu nie wróci…
Nie chodzi zresztą jedynie o karetki: niektórzy działkowcy mają w rodzinie osoby starsze, schorowane.
- Zabieraliśmy kiedyś naszą babcię w niedziele na działkę, ona ma 90 lat, nie dojdzie, nie chodzi, ale lubiła sobie posiedzieć z nami wśród zieleni, ona już wiele rozrywek nie ma – kontynuuje nasza rozmówczyni. – Teraz babcia już nie przyjedzie, chyba że w sobotę, ale tylko na krótko, bo brama zamknięta. Nie wspomnę już o innych kwestiach, takich jak na przykład wywóz śmieci. Śmietnika na działkach teraz nie ma wcale, więc trzeba wszystko zabierać do domu. Ale rowerem lub taczką, bo trudno się wstrzelić w te ich wyznaczone godziny, jak ktoś pracuje, bo to są godziny wyznaczone dla emerytów… Podobnie jak terminy zebrań dla działkowców, dlatego chodzi na nie garstka osób i robią sobie, co chcą, jak na własnym folwarku. W sprawie tej decyzji o zamknięciu bramy zresztą podobno nawet wcale nie było głosowania, tylko ktoś sobie tak zadecydował i już. Gdy była zima, nikt nie dyskutował, był mały ruch na działkach, ale teraz jest już sezon w pełni, więc chyba dobrze byłoby podejść do tematu bardziej życiowo.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 10 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze