Stary Rok:
Matko kochana co tu się działo w regionie,
aż cały siwy jestem na głowie!
Zaczęło się hucznie, od wielkiej fety
o tym, że Strzeleczki miastem zostały pisały nawet gazety!
I kampania wyborcza ruszyła,
sporo hejtu przez powiat przetoczyła.
Ostatecznie stołki na kolejne lata pozajmowane,
ale spokoju długo nie było moi panowie i panie.
Po ulewach ogromnych powódź sielankę zmąciła
i włodarzy do pracy zagoniła.
Na szczęście przed końcem roku się uwinęli
i współpracą przy moście błysnęli.
W mieście zaś piętrzą się śmieci,
aż smród na pół miasta z nich leci.
Wy zaś jeden na drugiego winę zrzucacie,
i zamiast je posprzątać, wciąż do tematu wracacie.
Zatem spowiadać mi się tu z minionych wydarzeń,
wyzwań, planów i dalekosiężnych marzeń!
Arnold Joszko:
Ja, w wyborach wystartowałem,
bo nowym starostą zostać chciałem.
Głosów prawie tysiąc zebrałem,
ale z mandatu i tak zrezygnowałem.
Wiem, że to może zabrzmi niewiarygodnie,
ale mój zmiennik, choć z nikłym poparciem, może zastąpi mnie w radzie godnie?
W ramach przeprosin agrestowe ciasto upiekłem,
i na spróbowanie szybko z nim do was przybiegłem.
Andrzej Kasiura:
Ja już w fotelu wygodnie w maju zasiadłem
i nawet kawałek ciasta także zjadłem.
W końcu kolejne pięć lat będzie mi tu miło,
spokojnie i optymistycznie gminą się rządziło.
Obietnic wszak miałem w kampanii wiele,
ale kiedy je tu zrealizować moi przyjaciele,
skoro tyle problemów wokoło narosło,
jak zadłużenie gminy, które tak wzrosło!
I szkoły może zamykać będzie trzeba..
Upss.. już mi się z kubka kawa wylewa.
Zuzanna Donath-Kasiura:
Burmistrzu, mężu mój ty drogi,
ściągnij z fotela te nogi!
Pamiętaj, że też zrobić trzeba dworzec i rynek nowy,
wszak nożyczki, wstęga i toast na tę okazję już gotowy!
Ja tam lubię nowe miejsca otwierać
i przy okazji za to laury zbierać.
Miłym i uśmiechniętym trzeba być do ludzi,
by ich zapał do kolejnych wyborów się nie ostudził.
Arnold Joszko:
To ja może znów do ciasta zachęcę…
Maciej Sonik:
Poczekaj Arnold, tylko najpierw szybko most skręcę.
W końcu przy nim dniami i nocami pracowaliśmy,
to i na słodką przerwę wszyscy zasłużyliśmy.
Wszakże to mosty są miłości,
wzajemnej współpracy i czułości.
Dla dobra mieszkańców po wojsko żeśmy sięgnęli,
by wertepami się włóczyć przez pół powiatu nie musieli.
Sabina Gorzkulla:
Ech! Ta powódź nam narobiła niezłego ambarasu,
że sprzątać po niej jeszcze będziemy szmat czasu!
Ze smutkiem sięgam pamięcią do tamtych momentów
zalanych domów, ludzkich dramatów, chaosu i zamętu.
Wiecznie wtedy z Maćkiem byliśmy w gotowości,
dzień czy noc – żywioł nie znał litości.
Marek Pietruszka:
Nawet mi nie mów, bo ja wtedy prawie nie spałem.
Najpierw to worki z piaskiem sypałem i rzek cały czas doglądałem.
Trudny był to czas dla mieszkańców naszej gminy,
więc pomoc i solidarność innych bardzo cenimy.
Prośbę mam tylko jedną na rok nowy:
kiedy doczekamy się pisarzowickiego mostku przebudowy?
Sabina Gorzkulla:
Spokojnie mamy wszystko pod kontrolą.
Zaczniemy jak tylko warunki nam na to pozwolą.
Zuzanna Donath-Kasiura:
O szykuje się wstęgi przecięcie,
wicemarszałkini z przyjemnością przybędzie.
Stary Rok:
A Aleksandrze, a co tam u ciebie było?
Aleksander Bernat:
Aj nic specjalnego się nie wydarzyło.
Najpierw główną imprezę mi ulewa przerwała,
a w drugim terminie widownia nie dopisała.
Duża hala pustkami świeciła,
a impreza mi budżet nieźle obciążyła.
Z innych rzeczy to dom kultury sprayem popisali,
a inni zaś w nocy drzwi na klucz nie zamykali.
W głowę się drapię, co tu dalej począć,
chyba muszę od tego wszystkiego trochę odpocząć.
Joachim Wojtala:
O odpoczynku już wiem całkiem wiele,
na emeryturze od maja się ścielę..
A dla wszystkich chcę być miły.
i choć jam jest burmistrz były,
to burmistrzem seniorem mnie nazywają
i z wielkim namaszczeniem się wtedy do mnie zwracają.
W powiecie teraz mą radą służę,
ale różowej przyszłości im raczej nie wróżę…
Z wieloletniej wiedzy mojej niechętnie korzystają,
i na swoim wiecznie stawiają.
Ja za to ordery międzynarodowe otrzymuję,
i na działce wśród kwiatów życie celebruję.
Marek Śmiech:
Za to ja o naszą przyszłość walczę!
I ze złości czasem czoło marszczę!
Co z tymi wnioskami i pismami moimi?
tak licznie i skrzętnie przygotowywanymi?
W tym wszystkim Helgę „Helhą” w piśmie nazwałem,
i się potem tłumaczyć musiałem.
Za to dumny jestem niesłychanie,
za sesji rady powiatu przedłużanie.
Rekord to godzin siedem z moim udziałem,
No co? Bo ja zawsze dużo uwag miałem.
Wniosków też się naskładałem,
choć nie zawsze rację miałem.
Stary Rok:
Rafał, a gdzie ty się tam chowasz w kącie?
Czy ja widzę ręce drżące?
Rafał Miczka:
A co tam pleciesz Stary Roku!
Ja tu tylko stoję z boku.
Ja ludziom chcę służyć w zaciszu,
a nie być wiecznie na afiszu.
W gminie działam i planuję,
i innych do tej służby animuję.
Nie wszystko na pokaz robić trzeba,
bo jak się nie uda, to będzie bieda.
Stary Rok:
Ohoho! Widzę tu nowe twarze w samorządzie,
taki wysoki, dostojny o eleganckim wyglądzie.
Sylwester Gidel:
Miło mi, ja tu po raz pierwszy w ekipie rządzącej,
planów i pomysłów mam w głowie tysiące.
Napocić się w kampanii trochę musiałem,
bo zmian dla swojej gminy kochanej chciałem.
Musimy być przodownikami!
Byśmy byli dla innych wzorcami.
Na razie z wysoka na wszystkich się patrzę i bacznie obserwuję,
a potem zdzieszowickie imperium zbuduję.
Krzysztof Reinert:
Skoro już o imperium mowa,
chciałem zacząć sam od nowa,
lecz w końcu schedę po byłym szefie przejąłem
i się kontynuacją wielkich dzieł poprzednika zająłem.
Choć również talent swój odkrywam
i coraz śmielej filmiki nagrywam.
Czuję fejm na Tik-Toku i Instagramie,
do młodych dotrzeć – to moje zadanie!
Wybory zeszłoroczne o włos wygrałem,
no troszkę się pod koniec bałem,
ale teraz jest już fucha pewna na pięć lat,
więc spokojnie, podbiję ten gogoliński świat.
Tylko na razie kupony po poprzedniku odrywam
i swój zarządczy talent trochę ukrywam.
Sabina Gorzkulla:
Krzysiu, wszystko jeszcze jest przed tobą,
przygotuj się, że polityka jest wielką przygodą.
Zamierzeń i planów wiele możesz robić
a życie może cię potem za nos zwodzić.
My też jubileuszowy „Bania Fest” hucznie planowaliśmy,
a potem się powodzianom w zupełności oddaliśmy.
Odwołać dynię była trzeba,
bo gdzie indziej naszych rąk było potrzeba.
Lecz koniec już tego negatywnego myślenia,
wróćmy do pozytywnego wspomnienia.
Nasz szpital aż w oczach rośnie,
gdy go widzę, to mi na sercu jest radośnie.
Stary Rok:
Marek, a ty co taki zamyślony?
Mów mi tu, czy byłeś zarobiony?
Marek Pietruszka:
W minionym roku na kartach historii się zapisałem,
bo dla Strzeleczek prawa miejskie odzyskałem.
Wielką imprezę mieszkańcom zrobiłem
i o północy rynek roztańczyłem.
Insygnia mi uroczyście przekazano,
a potem to już do białego rana fajrowano.
Jak co roku znów rękawy zakasałem,
i się za remonty zabrałem:
boisko, oświetlenie czy uliczki,
kościoły, a nawet kapliczki.
Piękno mej gminy zostało też dostrzeżone,
jej atrakcje w wielu konkursach wysoko ocenione.
Arnold Joszko:
To może ja ci Marku ukroję ciasta kawałeczek,
takie osiągnięcia świętować trzeba przecie!
Maciej Sonik:
Arnold, ty nas tu wszystkich chcesz utuczyć!
Potem na siłownię znów będziemy musieli wrócić!
Arnold Joszko:
Spokojnie, Maćku mam na to swój patent
- dużo jeździć rowerem – szczególnie latem.
Stary Rok:
Widzę, że już państwo sporo planów macie,
i już na mnie nie spoglądacie.
Może i dobrze, że nowe idzie,
bo nie będziecie tkwić w tej bidzie.
Nowy Rok:
Jestem już i melduję się z przyjemnością!
Obiecuję się dzielić z wami przez cały rok radością.
Niech sprzeczki i foszki malutkie pójdą w zapomnienie,
a króluje ciężka praca i porozumienie.
Pamiętajcie drodzy mili,
dzięki komu żeście na te stołki trafili.
Macie służyć narodowi
i być zwarci i gotowi,
bo was będzie obserwować
i wasze działania znów komentować.
A Ty Czytelniku miły,
mamy nadzieję, że się uśmiechnąłeś czytając te rymy,
Za miniony rok Ci dziękujemy,
w nowym, znów się nie raz, odezwiemy!
Napisz komentarz
Komentarze