Przypomnijmy, właściciele alarmowali, iż po powrocie ze spaceru psy nagle słabły, traciły apetyt, dochodziło do paraliżu, pojawiała się biegunka i wymioty. Taki stan utrzymywał się u zwierzaków nawet przez kilka dni. Ostatecznie badania wątroby wykazywały silnie podwyższone parametry wątrobowe, wskazujące na zatrucie substancją niewiadomego pochodzenia. Czworonogi do chwili obecnej są leczone i doglądane przez weterynarza.
W poniedziałek, 13 stycznia, skontaktowaliśmy się z krapkowicką policją. Mundurowi potwierdzili, że 7 stycznia jedna z mieszkanek Krapkowic i zarazem właścicielka cierpiącego czworonoga zgłosiła sprawę na policję. Zdarzenie dotyczyło zatrucia psa, które miało miejsce około 7 grudnia. Aktualnie w tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające. Z informacji policji dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze, poza tym jednym zgłoszeniem nie mieli więcej informacji o tego typu przypadkach ani od lekarzy weterynarii, ani od innych osób.
W sprawie zatruć skontaktowaliśmy się także z pracownikami przychodni weterynaryjnej „Vetus”, znajdującej się na Osiedlu XXX-lecia w Krapkowicach. Z prowadzonych statystyk wynika, że na przestrzeni miesiąca tylko tam odnotowano 17 przypadków zatrutych zwierząt. Problem dotyczy nie tylko psów. Ofiarą zatrucia padały także koty, wypuszczane przez swoich właścicieli na zewnątrz. Po powrocie do domów okazywało się jednak, że zwierzakom coś dolega.
- Wszystko zaczęło się około miesiąc temu – mówi lek. weterynarii Damian Alter. – Największy wysyp był tuż przed świętami Bożego Narodzenia i zaraz po nowym roku. Przez nas leczonych było około 17 zwierząt. Niestety nie udało się uratować wszystkich.
Ofiarą zatrucia padły dwa zwierzaki – kot i pies.
- Wiele zwierząt do dziś odczuwa skutki tego zatrucia – przyznaje Damian Alter. – Są one nadal leczone i nie wiemy jak długo to leczenie jeszcze potrwa. Sytuacja raz się poprawia i za jakiś czas znowu się pogarsza i znowu występuje krwawienie z przewodu pokarmowego. To są skutki tego samego zatrucia.
Zapytaliśmy lekarza weterynarii, co może być przyczyną aż takiego zatrucia. Niestety nie uzyskaliśmy jednoznacznej odpowiedzi.
- Są to objawy silnego zatrucia przewodu pokarmowego – informuje lekarz weterynarii. – Mówimy tutaj o krwawej biegunce i krwawych wymiotach. Nie wiemy co jest przyczyną, bo w przypadku tych dwóch zwierząt, których nie udało się uratować ich właściciele nie zdecydowali się na wykonanie sekcji i badań toksykologicznych. Trudno zatem powiedzieć, co było przyczyną zatruć.
- Na tę chwilę tendencji wzrostowej już nie ma, najgorsze jest za nami – dodaje Damian Alter.
Lekarze nie są w stanie potwierdzić ani wykluczyć, czy zatrucia, o których mowa były spowodowane umyślnym działaniem osób trzecich.
- Stan zwierząt, z którymi przychodzili do nas ich właściciele był bardzo różny w zależności od tego w jakim czasie zaobserwowali oni jakieś zmiany – tłumaczy Damian Alter. – Niektóre zwierzęta przynoszono do nas z początkiem krwawiącej biegunki lub początkami krwawiących wymiotów, ale były też takie zwierzęta, które o godz. 9.00 rano normalnie poruszały się na spacerze, a o godz. 13.00 były już na skraju życia, z bardzo wysoką gorączką i niekontaktujące. Stan tych zwierząt zatem był różny. Od średnio ciężkiego do bardzo ciężkiego.
Objawy zatrucia zawsze jednak były takie same. Zaczynały się albo krwawą biegunką lub też krwawymi wymiotami. Zawsze też występowały one u tzw. zwierząt wychodzących.
Lekarz weterynarii apeluje - w przypadku zauważenia wyżej wspomnianych objawów u swoich pupili, należy natychmiast udać się do najbliższego gabinetu weterynaryjnego.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 14 stycznia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze