Już od ponad dwóch dekad ich świąteczne dekoracje przyciągają tłumy z całego regionu i nie tylko. W tym roku, mimo trudności i wzrastających cen energii, 86-letni mistrz iluminacji po raz kolejny zadziwia. Wystartował w niedzielę 22 grudnia o godzinie 16.00, tak by przez święta można było odwiedzać ich posesję.
- 42 tysiące lampek to nasz tegoroczny wynik, a nowością są własnoręcznie wykonane konstrukcje z blachy oraz korona, która zdobi front posesji - mówi pan Henryk z uśmiechem.
Przygotowania do świątecznego sezonu rozpoczynają się już w listopadzie, choć przez cały rok pracuje nad nowymi konstrukcjami. Pan Henryk sprawdza żarówki, mechanizmy ruchomych dekoracji i tworzy nowe ozdoby w swoim warsztacie.
- To więcej niż hobby - przyznaje jego żona Eleonora, która wspiera męża w jego pasji i doradza.
Pani Eleonora wspomina, jak mąż, mimo poważnych problemów zdrowotnych, zawsze znajdował siły, by wrócić do warsztatu.
- To daje radość nie tylko nam, ale i tysiącom ludzi, którzy odwiedzają nas każdego roku – mówi.
Na posesji państwa Jaschików nie brakuje wyjątkowych elementów. Drewniane figurki, scenki rodzajowe, dzieci na karuzelach, a nawet drwale przecinający drewno – wszystko wykonane własnoręcznie przez pana Henryka. Do ruchomych elementów używa m.in. łańcuchów rowerowych i silników elektrycznych. Szczególną atrakcją jest miniatura kościoła parafialnego Najświętszej Marii Panny, z detalami wnętrza, które można podziwiać po zdjęciu dachu.
- Odwiedzający ludzie pytają, skąd to mam. A ja odpowiadam, że sam to robię - mówi z dumą pan Henryk. - Każdy może kupić lampki, jeśli tylko ma pieniądze. Natomiast takich dekoracji jak moje nie znajdzie się nigdzie indziej – są absolutnie jedyne na świecie.
W dobie coraz wyższych kosztów energii i oszczędności w miejskich iluminacjach, posesja pana Henryka pozostaje oazą świątecznej atmosfery.
- Ludzie pytają, ile kosztuje prąd czy dekoracje, ale dla nas liczy się radość, którą to daje. Święta są po to, by dzielić się tą radością – mówi Henryk Jaschik.
Każdy, kto odwiedzi ulicę Chrobrego, może poczuć ducha świąt w pełnej krasie. Posesja państwa Jaschików to miejsce, gdzie tradycja, pasja i radość spotykają się w jednym punkcie, tworząc niepowtarzalną atmosferę. Czy warto? Na pewno – bo święta u państwa Jaschików to jak podróż do baśniowego świata.
- Nie wiem, czy za rok dam radę. Ale jeśli to ma być ostatni raz, to niech będzie pięknie - mówi z nutą nostalgii pan Henryk.
W niedzielę, 29 grudnia, o godzinie 16.00 odbędzie się wspólne kolędowanie z zespołem Oder Blass Band z Żywocic. Koncert, który tradycyjnie odbywa się w garażu państwa Jaschików, przyciąga zarówno lokalnych mieszkańców, jak i gości spoza Krapkowic.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 23 grudnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze