Karol Sławik to ekspert w dziedzinie pszczelarstwa. W szczytowym momencie mieszkaniec Gogolina miał blisko 90 pszczelich rodzin, a obecnie ma ich nieco ponad 40. Karol Sławik to człowiek wielu pasji, niemniej najwięcej uwagi i czasu poświęca właśnie pszczelarstwu. W tej dziedzinie jest prawdziwym autorytetem. Poza tym zajmuje się edukacją innych pszczelarzy oraz podejmuje konkretne działania w jego otoczeniu, by powstrzymać zmiany klimatu.
Cieplej i inaczej
Gogoliński hodowca tłumaczy, że zmiany klimatyczne mają poważny wpływ na zdrowie, populację i ogólne warunki życia pszczół. W miarę jak klimat się ociepla i zmienia, owady stają w obliczu wielu wyzwań, które mogą zagrozić ich przetrwaniu oraz funkcjonowaniu ekosystemów, w których żyją.
Hodowca dodaje, że ocieplenie klimatu w Polsce ma natomiast ogromny wpływ na okres rozmnażania pszczół. I tu pojawiają się pewne problemy z nimi związane.
- Zimą pszczoła zapada w letarg i w tym czasie tylko lekko pobiera pokarm, aby wytworzyć odpowiednio wysoką temperaturę w ulu – opowiada Karol. – Kiedyś pszczoła popadała w letarg już w październiku i listopadzie, obecnie następuje to znacznie później. Teraz zimy są łagodne. Długo jest ciepło, więc czerwienie (proces składania jaj przez matkę) jest bardziej rozłożone w czasie.
W obecnych czasach pierwsze czerwienie może przytrafić się już styczniu, a jeszcze w latach pięćdziesiątych pszczoły zaczynały wylatywać z ulów dopiero w marcu bądź kwietniu. Różnica zatem jest ogromna.
- Kilka dekad wstecz pierwsze wirowania miodu miały miejsce pod koniec maja – dodaje pszczelarz. - Później wykonywano te prace w połowie maja, a w tym roku wirowanie mieliśmy już 10 kwietnia, co w historii polskiego pszczelarstwa jeszcze się nie zdarzyło. To właśnie skutek zmian klimatycznych.
Podatność na choroby
Krótsza i łagodniejsza zima sprawia, że pszczoły przez dłuższy czas są aktywne. To jednak niesie ze sobą poważne ryzyko. Zmiany klimatyczne spowodowały to, że tego rodzaju choroby mają lepsze warunki do rozwoju. Trzeba więc pszczołom pomagać i podawać im odpowiednie preparaty, żeby je chronić. Jeszcze w latach pięćdziesiątych nie było o tym mowy.
- W połowie lat sześćdziesiątych do Polski przyszła największa zmora dla pszczół, czyli warroza (choroba wywoływana przez roztocze Varroa destructor – przyp. red.) – dodaje Karol Sławik. W obecnym klimacie panującym w Polsce, bez pomocy pszczelarza, pszczoła zginie, bo sobie z tą chorobą nie poradzi. Są to ogromne i dodatkowe koszty dla pszczelarzy. Można przyjąć, iż obecnie koszt tej ochronnej i prewencyjnej działalności wzrósł aż o blisko 90%.
Inne rośliny. To lepiej czy gorzej
Zmiany klimatyczne mogą również prowadzić do zmniejszenia bioróżnorodności roślin. Zmiany w klimacie wpływają na rozmieszczenie różnych gatunków roślin, co z kolei wpływa na dostępność pokarmu dla pszczół. Rośliny, które wcześniej były powszechne w danym ekosystemie, mogą zniknąć, a nowe gatunki mogą zająć ich miejsce.
Karol Sławik jednak zauważa, że poprzez zmiany klimatyczne obecnie w Polsce widzimy wiele roślin pochodzących z innych krajów. Takim przykładem jest nawłoć kanadyjska.
- Kiedyś w Polsce rosła tylko nawłoć pospolita – dopowiada Karol Sławik. – Nawłoć kanadyjska jednak nie szkodzi pszczołom a zawiera sporo pyłku i nektaru. Innym przykładem takiej rośliny jest laurowiśnia, która dopiero w obecnych warunkach klimatycznych, przyjęła się w polskich ogrodach. Ona również póki co nie szkodzi pszczołom.
Zatrzymajmy zmiany
Karol Sławik z Gogolina podejmuje też wiele działań, mających na celu zatrzymanie zmian klimatycznych w swoim mikrootoczeniu. Najlepszym tego dowodem jest jego ogród. Trawnik celowo jest rzadko koszony, żeby zatrzymywać wilgoć, wodę a równocześnie dawać jak najwięcej pyłków owadom. Na terenie ogrodu celowo sadzone są liczne rośliny, krzewy i drzewa. W praktyce wygląda on jak istny „las tropikalny”, ale w ten właśnie sposób zapewnia się najlepsze warunki życia pszczołom. A i człowiek z tego korzysta, ponieważ zwiększa się ilość zatrzymanej wilgoci z nielicznych deszczy.
Ważna jest też sama edukacja. Karol Sławik zachęca również innych znajomych pszczelarzy do podejmowania podobnych działań, bo jak widać – przynoszą one wiele korzyści. Z jednej strony korzystają pszczoły, które w takich ogrodach potrafią znaleźć idealny dom, a z drugiej strony korzysta człowiek, bo w ten sposób zatrzymuje zmiany klimatyczne i to już we własnym otoczeniu.
Więcej problemów pszczelarzy
O tym, że anomalia klimatyczne znacząco zmieniły i utrudniły pracę pszczelarzy, doskonale wie także i potwierdza Henryk Nosewicz, wiceprezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu.
- Te zmiany są dla pszczelarza bardzo uciążliwe i kosztowne – mówi Henryk Nosewicz. – W tym roku już 14 lutego pszczoły wyleciały ze swoich uli zbierać pyłki. Potem przyszły ostre mrozy i jakby pszczelarze nie zadbali o odpowiedni pokarm dla pszczół, to mogłyby one zginąć. Odpowiedni pokarm to są też dodatkowe koszty a pszczoły które by zginęły nie wykonałyby zapyleń więc i straty nie tylko w pasiekach ale też m.in. w sadach, ogrodach czy na polach z rzepakiem byłyby ogromne.
W wyniku zmian klimatycznych pszczoły od dobrych kilku lat zachowują się dość dziwnie. Henryk Nosewicz mówi wprost, że to spowodowane jest „pogodowym miszmaszem”. Z tym też wiąże się większa podatność na choroby pszczół.
- Zmiany klimatyczne spowodowały, że do Polski przybywają nowe owady, które są szkodliwe dla pszczół i z którymi nie potrafią sobie poradzić – dodaje Henryk Nosewicz. – Takim przykładem jest czarna pszczoła albo szerszeń azjatycki. Coraz częściej pojawiają się też choroby spowodowane zwiększeniem wilgotności powietrza, której pszczoły nie tolerują.
Pojawienie się chociażby grzybicy w ulu wymaga stosowania odpowiednich preparatów przez pszczelarzy. Dawkowanie leków oraz usuwanie z gniazd grzybicy wymaga ogromnych nakładów finansowych ale i pracy. A tego jeszcze kilka lat wcześniej nie było.
- Teraz pszczelich chorób jest znacznie więcej, jak kiedyś – opowiada Henryk Nosewicz. – Wirusów jest więcej, grzybów też, a przed tym wszystkim my pszczelarze musimy nasze pszczoły chronić, a więc pracy by je chronić mamy od groma. A o dodatkowych i sporych kosztach tych działań a których się kiedyś nie ponosiło nie wspomnę.
Zmiany klimatyczne wpływają także na środowisko naturalne i na dostępność pokarmu również tych pszczół żyjących dziko. Dodatkowym ich problemem jest utrata siedlisk powodowana urbanizacją miejsc takich jak łąki, pola ale przede wszystkim utrata, parowanie wód opadowych przy obecnie występującej suszy, przy braku wystarczającej ilości opadów atmosferycznych. Co odczuwa się w środowisku naturalnym przy ostatnio występujących wieloletnich bezśnieżnych zimach, suchych i praktycznie bezdeszczowych wiosnach. O braku wystarczającej ilości deszczy w porze letniej nie wspominając.
Klimat jest dynamiczny a zmiany i skutki są widoczne na każdym kroku. Pszczelarze apelują, musimy już działać od teraz, by zminimalizować negatywne skutki i zapewnić lepszą przyszłość dla siebie, najbliższego otoczenia oraz pszczół, które są prawdziwym skarbem natury. Należy pamiętać, że ich przetrwanie ma kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia, bezpieczeństwa żywnościowego i bioróżnorodności naszej planety, ponieważ pełnią niezastąpioną funkcję w ekosystemach , to im zawdzięczamy istnienie wielu gatunków roślin. Bez nich dieta człowieka byłaby znacznie uboższa, a różnorodność biologiczna zagrożona.
Michał Mandola, fot. Konrad Bassek
Napisz komentarz
Komentarze