„Tygodnik Krapkowicki” od wielu tygodni opisuje sprawę nielegalnego wysypiska śmieci funkcjonującego przy ulicy Opolskiej w Krapkowicach. Przypomnijmy, że temat poruszyliśmy jako pierwsi już w marcu. Jak to było?
W połowie marca do „Tygodnika Krapkowickiego” zadzwoniła mieszkanka okolic ulicy Opolskiej (dane do wiadomości redakcji), która poinformowała nas o składowisku odpadów oraz tirach, którymi zwożone są kolejne partie śmieci. Parę dni później przyszedł do nas kolejny mężczyzna, proszący o przyjrzenie się temu problemowi. Jego relacja była wstrząsająca.
- Ktoś musi to zatrzymać, bo to co się tam dzieje robi się coraz bardziej niepokojące – mówił „Tygodnikowi Krapkowickiemu” mieszkaniec ulicy Opolskiej (dane do wiadomości redakcji). - Śmieci przybywa. Około 50 metrów od tego składowiska mieszkają przecież ludzie. To wszystko zaczyna już śmierdzieć. Kto bierze za to odpowiedzialność?!
W sumie interwencji w niniejszej sprawie przyjęliśmy kilka. Niektóre z nich bardzo emocjonujące. Widać było, że mieszkańcy Krapkowic w obliczu całej sytuacji czują się bezradni. Niektórym ciekły łzy, inni unosili się gniewem. Trudno się dziwić, skoro z dnia na dzień smród stawał się coraz bardziej uciążliwy.
Błyskawiczne działanie… i polityczne gierki?
Nasza redakcja niezwłocznie podjęła temat. Zaraz po przyjęciu pierwszej interwencji (19 marca) o problemie poinformowaliśmy krapkowicką straż miejską. Z kolei pierwszy artykuł w tej sprawie opublikowaliśmy w 14. numerze „Tygodnika Krapkowickiego” 3 kwietnia.
Kłopot ze śmieciami wygenerował… jeszcze jeden problem. Temat wypłynął w czasie trwania kampanii samorządowej i można było odnieść wrażenie, iż niektórzy próbują go wykorzystać w celach politycznych. Sprawę wielokrotnie nagłaśniały osoby, które w obliczu bezradności, winą próbowały obarczyć starostę krapkowickiego Macieja Sonika. Trudno się dziwić, skoro to on w lipcu 2017 roku wydał pozwolenie na zbieranie odpadów w tym miejscu, z zastrzeżeniem jednak, że muszą być one segregowane, w kontenerach, workach big-bag lub w pryzmach na wydzielonych miejscach pod plandekami. Rzeczywistość nie pozostawia jednak złudzeń, że powyższe zastrzeżenia nie były przestrzegane, więc… fala hejtu wylała się właśnie na starostę Sonika.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 30 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze