Historia o mędrcach, którzy prowadzeni przez gwiazdę przybywają do Nowonarodzonego Jezusa, aby pokłonić mu się oraz obdarować go złotem, kadzidłem i mirrą, jest chyba jednym z najbardziej wydawać by się mogło baśniowych opowiadań Nowego Testamentu. Oto z daleka, nie wiadomo nawet dokładnie skąd, przychodzą i stają przed niemowlęciem jacyś tajemniczy ludzie. Ewangelista Mateusz, który opisał tę scenę, nie wspomina ich z imienia. Nie podaje nawet liczby przybyszów z dalekiego kraju. Nie wiadomo, czy było ich dwóch, czterech, a może sześciu. O tym, że najprawdopodobniej było ich jednak trzech, można snuć domysły, zważając na trzy dary, które ze sobą przynieśli. Wśród apokryfów syryjskich można znaleźć wzmianki, że tak naprawdę mędrców wcale nie było trzech, tylko dwunastu (jak apostołów), a każdy z nich przyprowadził do Zbawiciela orszak liczący po kilka tysięcy ludzi. Z biegiem czasu mędrcom nadano imiona Kacper, Melchior i Baltazar, zgodnie z tradycją powstałą w VI wieku. Jedna z teorii mówi, że wszystkie trzy imiona miały to samo znaczenie, czyli „król”. Kacper wywodził się z łaciny - caesar, Melchior z języka hebrajskiego - melech, a Baltazar z greckiego - basileus.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 2 stycznia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze