. Trzon grupy stanowią osoby z naszego regionu, którzy już po raz kilkunasty wyruszają na podobną eskapadę, uzupełniło kilka osób w pobliskich okolic, choćby z Głogówka czy Prudnika, ale też z północnych krańców naszego województwa, a i z samego Opola.
Już rano grupa dotarła do słynnego bawarskiego Altötting, z Sanktuarium Czarnej Madonny Bawarskiej, by jeszcze tego samego dnia zwiedzić na wesoło, bo na kolejne pokłady zjeżdża się siedząc po kilka osób okrakiem na belce, słynną Kopalnię Soli w Berchtesgaden. Kolejny dzień, to już zwiedzanie pierwszej z czterech słynnych skoczni – w Bischofshofen i przejazd, nie bez emocji, specyficzną górską, widokową drogą zwaną Glossglockner Hochalpenstrasse, z licznymi postojami dla podziwiania górskich panoram, na czele z Glossglocknerem – najwyższym szczytem Austrii.
Prawie dwugodzinny postój we włoskim Brunico, dopełniał wrażeń z pobytu w Tyrolu. Potem przyszedł czas na Insbruck, z kolejną słynną skocznią i ciasnymi uliczkami Starego Miasta ze słynnym „Złotym Dachem”. Na a po południu, większość wycieczkowiczów, zdecydowała się, mimo ceny i lekko niepewnej pogody, na wjazd na najwyższy szczyt Niemiec Zugspitze. A jako, że leży on opodal Garmisch Partenkirchen, trudno było nie obejrzeć i tu słynnej olimpijskiej skoczni narciarskiej, na której kiedyś brylował Adam Małysz. Dalsza trasa wyprawy wiodła już tylko po niemieckiej – bawarskiej części Tyrolu.
Grupa zwiedziła ekscentryczne zamki Ludwika II: Neuschwenstein, Hochenschwangau, Linderhof, pokosztowała słynnego piwa, warzonego przez mnichów w Ettal, zwiedziała serowarnię w regionie Allgau, oczywiście z degustacją lokalnych serowarskich wyrobów i ostatnią ze skoczni (choć pierwszą w kalendarzu turnieju) w Obrstdorfie i dodatkowo Skocznię Mamucią tamże.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 4 lipca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze