W 2018 roku Damian Łazarski uległ bardzo poważnemu wypadkowi, w wyniku którego niemal stracił lewą nogę i otarł się o kalectwo. Los jednak dał mu drugą szansę i po roku rekonwalescencji wrócił w znacznym stopniu do sprawności sprzed wypadku. Duże zasługi w powrocie do zdrowia miał jego rower, na którym zaczął jeździć, bo jak sam stwierdził, tylko to mu wtedy pozostawało.
„Nie mogłem swobodnie się przemieszczać bez kuli, a na rowerze nie odczuwałem żadnego cierpienia. Podczas tych ciężkich chwil przewartościowałem swoje życie. Postanowiłem, że jeśli wrócę do zdrowia, zacznę pomagać innym. Tak też się stało niespełna dwa lata później, kiedy zorganizowałem swoją pierwszą akcję charytatywną dla Kubusia Zajączkowskiego z Poborszowa i przejechałem wtedy dla niego z Niemiec do Polski 600 km” – wspomina Damian Łazarski.
Dzięki dobrej woli ludzi, którzy nagradzali wpłatami wysiłek Damiana, udało się zebrać pokaźną kwotę na leczenie Kuby. Kiedy cała akcja zakończyła się powodzeniem, zobaczył radość wielu ludzi i poczuł, że to jest coś, co warto w życiu robić. W następnym roku postanowił pomóc małej Paulince Szargut z Opola. Wtedy przejechał na rowerze z Krapkowic do Medjugorie 1100 km. Wtedy również zbiórka zakończyła się sukcesem. W ubiegłym roku Damian Łazarski ruszył na pomoc Martynie, mieszkance Krapkowic. Wyruszając z Krapkowic, w 22 godziny bez snu przejechał 500 km na rowerze do Gdańska. Tą akcję również można zaliczyć do udanych.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 16 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze