To już kolejna afera komórkowa w gminie Strzeleczki. Przypomnijmy naszym czytelnikom, że w czerwcu ubiegłego roku podczas obrad sesyjnych wójt Marek Pietruszka wyraził swoją opinię, że niektórzy radni z Klubu Radnych Niezależnych nie mają „konkretnej odpowiedzi na miejscu”, więc czekają „na instrukcje przesyłane WhatsAppem”, które potem są „mechanicznie odczytywane” na forum rady. Wtedy przewodniczący klubu Krzysztof Robota próbował się tłumaczyć, mówiąc, iż żadnych uwag drogą elektroniczną nie dostaje. Wójt jednak zastrzegał, że jego wypowiedź dotycząca instruowania WhatsAppem jest „tylko jego opinią”, do czego „ma prawo”.
Do kolejnej afery komórkowej w gminie Strzeleczki doszło w środę 19 kwietnia na krótko przed rozpoczęciem sesji Rady Gminy Strzeleczki. Posiedzenie miało rozpocząć się o godz. 14.30, jednak finalnie rozpoczęło się ok. godz. 15.00. Powodem poślizgu czasowego było spóźnienie się na obrady przewodniczącego rady gminy Włodzimierza Wolnego „z przyczyn pechowych”. Pojawił się jeszcze drugi powód opóźnienia. Przewodniczący miał rozładowany tablet do głosowania i nie miał ze sobą kabla ładującego urządzenie. Wielu obecnych na sali (radnych, urzędników) przyjęło tę sytuację z wyrozumiałością. Niektórzy próbowali pomóc, szukając ładowarki. Jeden z rajców zaproponował też, że odda przewodniczącemu swój tablet, a on sam zaloguje się do aplikacji służącej do głosowania na swoim telefonie komórkowym. Nie wszyscy jednak spieszyli z pomocą.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 25 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze