Żeby zrozumieć sprawę, trzeba cofnąć się do 13 stycznia bieżącego roku. Wówczas w niemieckim Barsinghausen pod Hanowerem 4-letni Fabian zmarł po tym jak, zgodnie z ustaleniami niemieckich śledczych miał pobić go partner jego matki Daniel G., który mieszkał z Małgorzatą Z. Jak donosi gazeta codzienna „Bild”, chłopiec został znaleziony martwy rankiem w swoim łóżeczku. 13 stycznia Małgorzata Z. zadzwoniła pod numer 911. Próbowała resuscytować dziecko, ale na pomoc było już za późno. Kobieta tłumaczyła, że Fabian spadł kilka godzin wcześniej ze schodów. Podobnie twierdził jej pochodzący z gminy Walce partner Daniel G. Lekarze jednak szybko wykluczyli nieszczęśliwy wypadek. Po przeprowadzonej sekcji zwłok stwierdzono, że zgon nastąpił w wyniku pobicia. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa i znęcania się nad dzieckiem.
Po publikacji artykułu na temat powyższych zdarzeń skontaktowała się z nami mieszkanka Prudnika, która przez 1,5 roku była żoną Daniela G. Na łamach „TK” w artykule „Przeszłam przez piekło” opowiedziała o tym, jak wyglądało jej życie u boku Daniela G. Mówiła m.in. o tym, że przez wiele lat była przez niego zastraszana i znęcał się nad nią psychicznie.
Po tym, jak artykuł trafił do naszych czytelników, do redakcji zadzwoniła kobieta będąca członkiem rodziny Daniela G. (dane do wiadomości redakcji). Zwróciła uwagę, że część przedstawionej przez Monikę Z. relacji mija się z prawdą. W pierwszej kolejności nie zgodziła się z tym, jakoby ojciec Daniela G. „był złym człowiekiem”. Jej zdaniem w domu rodzinnym nigdy też nie doszło do awantury, podczas której Daniel G. miałby zrzucić żonę ze schodów. Stwierdza, iż nie ma żadnych dowodów, jakoby takie zdarzenie miało miejsce w przeszłości. Ponadto kobieta uważa, że rodzina żony dopuszczała się niesprawiedliwości względem Daniela G.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 14 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze