W tej sprawie zgłosiła się do naszej redakcji z interwencją czytelniczka z Krapkowic.
- Podwożę codziennie dziecko do przedszkola na Moniuszki i obserwuję tam takie sceny, że czasem włosy dęba stają, bo mało brakuje do tego, by doszło do wypadku czy kolizji – mówiła matka przedszkolaka (dane do wiadomości redakcji). – Rankiem w tych uliczkach robi się wielki ruch i mało kto przestrzega przepisów czy chociażby kieruje się zdrowym rozsądkiem. To wygląda jak wyścig: rodzice się śpieszą, by jak najszybciej podrzucić dziecko do szkoły lub przedszkola. Wymuszają pierwszeństwo, zatrzymują się na ulicy, dzieci wskakują pod koła innych aut. Mało tego, samochody zatrzymują się też przed i za progiem zwalniającym, robią to nawet na pasach! Byłam świadkiem, jak jedna mama zatrzymała się na przejściu dla pieszych, druga jechała w przeciwnym kierunku i zatrzymała się zaraz za nim. Dziecko nie miało jak przejść przez pasy, było wystraszone i zdezorientowane, bo nie wiedziało, co robić. Każdego dnia tworzą się w tym rejonie korki przez rodziców, którzy w taki sposób podwożą dzieci, bo każdy chce podjechać jak najbliżej. Ludzie, opamiętajcie się, w końcu jakiemuś dziecku się coś stanie!
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 5 kwietnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze