„Sprzedam żeliwne kaloryfery. Pochodzą z zamku w Mosznej. Cena za 4 sztuki do negocjacji. Odbiór we własnym zakresie w Opolu” – takie ogłoszenie pojawiło się niedawno na Facebooku. Sprzedawca podał także wymiary sprzedawanych przedmiotów.
Ogłoszenie zainteresowało wielu internatów. Prawdopodobnie pod wpływem kierowanych przez nich zapytań, ze wpisu szybko znikł fragment o tym, że przedmioty pochodzą z zamku w Mosznej. Informacja jednak szybko dotarła do zarządu spółki Moszna Zamek.
- O ogłoszeniu dostałem prywatną informację – mówi prezes zarządu Moszna Zamek Sp. z o.o. Tomasz Ganczarek. - Grzejniki są cztery. Pewnie trafiły „poza zamek” w trakcie przekształcania obiektu na potrzeby szpitalne, czyli w latach 68-70, ale to tylko spekulacje.
Zarządca zamku zdecydował się na zakup kaloryferów. Sprzedający tłumaczył, że grzejniki nabył wraz z mieszkaniem około 15-20 lat temu, a zabytkowe przedmioty leżały w piwnicy. Pewnego dnia, gdy zwiedzał zamek, zauważył, że zamontowane w nim kaloryfery są bardzo podobne do tych zalegających w jego mieszkaniu. Z tego też powodu zdecydował się na zamieszczenie dopisku „pochodzą z zamku w Mosznej” w ogłoszeniu.
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 12 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze