W poprzednim wydaniu „Tygodnika Krapkowickiego” pisaliśmy o pierwszych rodzinach, jakie uciekły z ukraińskiego piekła, szukając schronienia w powiecie krapkowickim. W ciągu tygodnia liczba tych osób rosła dosłownie z dnia na dzień i będzie ich coraz więcej. Mamy jednakże też bardzo pozytywne informacje, że Ukraińcy nie chcą – jak sami mówią – „żyć na cudzym garnuszku”. Wystarczy im dać symboliczną „wędkę”, a „ryby” będą sobie „łapać” sami. Na początek potrzebne są im schronienie i rzeczy na start, w dalszej kolejności – praca, a dzieciom potrzebna będzie na dłuższą metę edukacja.
Mamy wieści o Iwanie, który razem z żoną – Wierą i czwórką dzieci byli bohaterami naszej publikacji z 1 marca. Mężczyzna dzięki pomocy ludzi dobrej woli najpierw dostał pracę w jednym z przedsiębiorstw w gminie Gogolin. Bardzo się ucieszył, ale potem zaczął się też martwić, jak będzie dojeżdżał do tej pracy, nie mając auta, roweru ani połączenia komunikacji publicznej. Postanowiliśmy mu pomóc i opublikowaliśmy ogłoszenie, że poszukiwana jest osoba, która mogłaby pożyczyć Iwanowi środek lokomocji na dwa tygodnie – do tego czasu Ukrainiec deklarował, że znajdzie jakiś sposób, aby do pracy dojeżdżać. I stała się wielka rzecz: zgłosił się właściciel gogolińskiej firmy Beno zajmującej się m.in. wypożyczaniem samochodów. Bernard Lipka nie pożyczył jednak Iwanowi auta: kiedy ten zjawił się u niego, sprzedał mu za symboliczną złotówkę jeden z seatów ze swojego garażu. Nawiasem mówiąc to nie pierwsza taka inicjatywa znanego z wielu działań dobroczynnych przedsiębiorcy, w przeszłości rozdawał już za złotówkę samochody biednym rodzinom. Iwan był w wielkim szoku.
Szczegóły w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 8 marca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze